Więcej informacji na temat gwiazd polskiego show-biznesu na stronie głównej Gazeta.pl
Agnieszka Włodarczyk trafiła do szpitala. Aktorka na Instagramie opisała, co się stało. Opublikowała też zdjęcie, na którym widać rozcięcia na jej twarzy, a na nosie spory plaster. Na InstaStories pojawiły się zdjęcia z karetki, a później z oddziału ratunkowego.
Okazuje się, że aktorka miała wypadek. Straciła w nocy przytomność i mocno się poobijała. Złamała też nos. Kiedy się ocknęła, wezwała na pomoc partnera - Roberta Karasia.
Poszłam do toalety i nagle zabolał mnie brzuch do tego stopnia, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam przytomność. Grzmotnęłam o podłogę. Obudziłam się we krwi, kręciło mi się w głowie, a serce waliło jak porąbane. Nie wiem, ile tam leżałam, mogło to chwilę trwać… Wystraszyłam się i zawołałam Roberta cichym głosem, żeby nie obudzić małego - wyznała aktorka.
Włodarczyk dodała, że Karaś był przerażony, jednak starał się opanować nerwy i zadzwonił po pogotowie. Karetka szybko przyjechała.
Pewnie był ostro przerażony, ale nie dał tego po sobie poznać, żebym nie wpadła w panikę "Nic się nie stało, to się zdarza"- powiedział patrząc na moją zakrwawioną twarz. "Chyba masz złamany nos, ale nie przejmuj się tym, wszystko będzie dobrze" - relacjonowała.
Na miejscu okazało się, że faktycznie nos jest złamany. Celebrytka nie kryła też, że jest wystraszona.
Jak sobie pomyślę, że mogłam uderzyć głową o róg kabiny prysznicowej, to mam ciarki na plecach. Mogło mnie tu nie być… Leżąc na SOR-ze ze złamanym nosem dziękowałam Szefowi na górze, że mogę jeszcze pożyć - napisała.
Włodarczyk przyznała, że teraz musi zadbać o zdrowie. W komentarzach pod postem nie zabrakło wiadomości od fanów, którzy życzą jej szybkiego powrotu do zdrowia.