• Link został skopiowany

Beata Kozidrak usłyszała niesprawiedliwie niski wyrok? Adwokat Piotr Schramm tłumaczy decyzję sądu

Okoliczności łagodzące, które wziął pod uwagę sąd przy wymierzaniu wyroku Beacie Kozidrak, nie do końca wszystkich przekonały. Adwokat Piotr Schramm w rozmowie z Plejadą zapewnia, że wokalistka nie mogła wcale liczyć na specjalne traktowanie.
Piotr Schramm, Beata Kozidrak
KAPIF/EAST NEWS

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na Gazeta.pl

4 maja sąd wydał (nieprawomocny jeszcze) wyrok w sprawie Beaty Kozidrak, która jesienią ubiegłego roku została zatrzymana za jazdę pod wpływem alkoholu. Wokalistka ma zapłacić 50 tysięcy złotych grzywny (200 stawek dziennych po 250 złotych), a także 20 tysięcy złotych na rzecz funduszu postpenitencjarnego. Kozidrak ma również zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez pięć lat. Przy wymierzaniu kary sędzia wzięła pod uwagę okoliczności łagodzące, wśród których wymieniła okazanie skruchy, uregulowany dotychczas tryb życia, a także zasługi artystyczne Kozidrak.

Szczególnie ostatni z punktów spotkał się ze sporym oburzeniem opinii publicznej. Głos w sprawie zabrała m.in. Ilona Łepkowska, która jest zdania, że wyrok jest zbyt niski, a "pani Beata Kozidrak to nie Herbert, Miłosz, nie Andrzej Wajda". Plejada poprosiła o komentarz byłego partnera Edyty Górniak, adwokata Piotra Schramma, który wyjaśnia, że wyrok jest jak najbardziej zgodny z literą prawa.

Zobacz wideo Doda o zatrzymaniu Kozidrak

Adwokat Piotr Schramm tłumaczy wyrok w sprawie Beaty Kozidrak

W rozmowie z Plejadą adwokat wyjaśnił, co w praktyce oznacza dla Kozidrak nałożony na nią zakaz prowadzenia pojazdów. Okazuje się, że wokalistka nie będzie mogła po pięciu latach tak po prostu znów wsiąść za kółko.

Pamiętajmy, że skoro oskarżona (jeśli wyrok się uprawomocni) nie będzie miała prawa prowadzić samochodu przez pięć lat, to na zakończenie czeka ją także, zgodnie z art. 49 ustawy o kierujących pojazdami, ponowny egzamin teoretyczny i praktyczny na prawo jazdy - mówi Piotr Schramm.

Adwokat podkreślił także, że wzięcie pod uwagę dotychczasowego trybu życia Beaty Kozidrak - w tym jej wieloletniej pracy artystycznej - było dla sądu wręcz koniecznością wynikającą z przepisów.

Wydany wyrok wynika z obowiązku zastosowania się przez sąd do przepisów prawa. Mowa tu m.in. o art. 53 par. 2 ustawy kodeksu karnego. Jest to obowiązkowy przepis dla sądu, który wymierzając karę, uwzględniał w szczególności motywację i sposób zachowania się sprawcy, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw przestępstwa, właściwości i warunki osobiste sprawcy. Uwzględnia także sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie się po jego popełnieniu, a zwłaszcza staranie o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie w innej formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości - wyjaśnia adwokat.

Piotr Schramm podkreśla, ze dla sądu istotne było również, że Beata Kozidrak nie miała wcześniej konfliktów z prawem, prawo jazdy ma już od 40 lat, a także wyraziła skruchę i przeprosiła opinię publiczną, zamieszczając na Instagramie oświadczenie niedługo po niesławnym wydarzeniu. Adwokat zaznacza, że te przesłanki jak najbardziej mogły mieć wpływ na niższy wyrok.

Reasumując - pani Kozidrak przyznała się do popełnienia czynu, przeprosiła publicznie, wyraziła żal i skruchę, sąd skazał ją (jeszcze nieprawomocnie) za przestępstwo określone w kodeksie karnym, uznając jej winę, wymierzył karę grzywny w wysokości 50 tys. zł, obowiązek wpłaty kolejnych 20 tys. zł na określony cel społeczny oraz pozbawił uprawnień do kierowania samochodem na pięć lat (co wiąże się z ponownym egzaminem) - podsumowuje Schramm.
 Słusznie wziął pod uwagę takie fakty jak uprzednia niekaralność oskarżonej, 40-letni okres posiadania przez nią prawa jazdy, brak w tym okresie jakichkolwiek kolizji z prawem, dotychczasowy uregulowany tryb życia, a w tym niekwestionowany dorobek artystyczny oskarżonej, jej zasługi dla polskiej muzyki i kultury - dodaje.

Za przestępstwo, którego dopuściła się Kozidrak, nie groziła kara więzienia większa niż pięć lat. Jak wyjaśnia Piotr Schramm, w takim przypadku sąd mógłby ogłosić wyrok pozbawienia wolności tylko wtedy, gdy inna kara nie spełniłaby celów. Adwokat w rozmowie z Plejadą zapewnił również, że ani Beata Kozidrak, ani nikt inny nie może liczyć na specjalne traktowanie ze względu na brak wcześniejszych konfliktów z prawem czy dorobek artystyczny.

W żadnym razie nie, ale ich kara za takie samo przestępstwo będzie łagodniejsza niż wymierzona recydywiście lub temu, który poprzez swoje życie stale narusza porządek prawny, obowiązujące normy społeczne lub łamie obowiązujące przepisy. Twarde prawo, ale prawo - zaznacza Schramm.

Wyrok Beaty Kozidrak nie jest prawomocny. Jak informował portal se.pl, prokuratura ubiegała się o wyższy wymiar kary i szykuje do odwołania do decyzji sądu. Oskarżyciel wnioskował o ograniczenie wolności o dziesięć miesięcy w celu wykonywania nieodpłatnych prac na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie.

Więcej o: