Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Witold Paszt zmarł 18 lutego. Lider legendarnej grupy VOX chorował po tym, jak zakaził się wirusem COVID-19. O jego odejściu poinformowała rodzina za pośrednictwem mediów społecznościowych. Teraz sąsiedzi wokalisty zdradzają, jakim był człowiekiem.
O tym, że Witold Paszt jest poważnie chory, fani dowiedzieli się na początku lutego. Artysta nie pojawił się wtedy w finale trzeciej edycji "The Voice Senior". Wydał tylko krótki komunikat, w którym przyznał, że musi dojść do siebie po ciężkiej chorobie. Piosenkarz był trenerem w programie, a o zwycięstwo w ostatnim odcinku miał walczyć jego podopieczny, Krzysztof Prusik. Śmierć Witolda Paszta wstrząsnęła całą ekipą programu. Teraz dowiadujemy się, że opłakują go również mieszkańcy Zamościa, z którego pochodził. Jego rodzinne miasto było dla niego bardzo ważne. Przebywał wiele dni w szpitalu, jednak tuż przed śmiercią zdecydował się wrócić do domu. Znajomy Witolda Paszta powiedział "Super Expressowi", dlaczego choremu tak na tym zależało.
Wolał być z rodziną. W szpitalu z powodu obostrzeń związanych z koronawirusem nie można go było odwiedzać. Chciał wrócić do domu.
Dla gazety wypowiedział się również jeden z sąsiadów piosenkarza. Podkreślił, jak ważną rolę w jego życiu odgrywała rodzinna miejscowość.
Taki nasz chłopak z Zamościa. Nigdy się tego nie wstydził, ba, zawsze z dumą wspominał, skąd pochodzi.
Kolega Paszta, Marek dodaje, że artysta był w Zamościu lubiany ponieważ nigdy się nie wywyższał. Nie zwracał uwagi na status społeczny innych osób i zawsze chętnie wszystkim pomagał.
Był wrażliwy na krzywdę innych, pogodny, nigdy nie zapominał o kolegach.
Przypomnijmy, że do wzruszającego oddania hołdu artyście doszło podczas preselekcji Eurowizji. Jeden z prowadzących konkurs, Rafał Brzozowski wygłosił chwytające za serce przemówienie, w którym wspominał Paszta. Następnie Krzysztof Prusik zaśpiewał piosenkę o wymownym tytule "Dopóki jesteś".