Więcej odpowiedzi znanych osób na reakcje fanów znajdziecie na Gazeta.pl.
Hanna Lis od długiego czasu spiera z koronasceptykami. Choć robi to niemal od początku pandemii, na jej koncie wciąż znajdują się tacy, którzy usilnie chcą ją przekonać do swoich nienaukowych wierzeń. Jedna z internautek nie próbowała jednak zniechęcić dziennikarki do szczepień, a zarzuciła jej, że promuje przyjęcie dawek za pieniądze. Prezenterka nie wytrzymała. "Dajcie sobie spokój, drodzy foliarze, ze swoimi teoriami spiskowymi" - zaapelowała.
W środę Hanna Lis opublikowała na InstaStories zarzuty internautki. Ta była pewna, że dziennikarka szczepi się, a następnie mówi o tym publicznie, a na jej konto wpływa spora suma. Być może wyszła z założenia, że Lis wzięła udział w kampanii społecznej #SzczepimySię, w której uczestniczyli m.in. Mateusz Banasiuk, Maciej Musiał i Cezary Pazura. Obserwatorka nie doprecyzowała jednak, skąd wzięło się u niej to przekonanie:
Widzę, że dziennikarzom tyle samo za promowanie szczepień płacą co lekarzom. Przez to w telewizji Covid taki straszny, a człowiek po zawale ma wpisane, że zmarł na koronawirusa. Pani Hanno, media sięgnęły dna w Polsce, a wy, dziennikarze, zniszczyliście i zhańbiliście ten zawód. Mówicie to, za co wam płacą - apelowała "fanka".
Hanna Lis nie zamierzała się tłumaczyć - po prostu wyjaśniła, że czeka na dowody, które mogłyby potwierdzić tę hipotezę. Dostało się też słynącej z szerzenia koronasceptycznych teorii Edycie Górniak.
Tak? Płacą mi? Pisze to pani publicznie, więc należy się pani proces jak psu micha. Będzie pani miała okazję udowodnić przed sądem, że zapłacono mi za zaszczepienie siebie (i moich córek) za pisanie o covidzie, za ostrzeganie przed nim, za przytaczanie publikacji naukowych. Chętnie opowiem także o moich znajomych i przyjaciołach, których już tu nie ma, bo zmarli na nieistniejącą, pani zdaniem, chorobę. Mniej profesor Górniak, więcej nauki polecam - odpowiedziała wkurzona.
Lis zaznaczyła, że nie ma z nią żartów - nie chce ciągle odbierać ataków i zarzutów, które nie mają nic wspólnego z prawdą.
Pomijając fakt, że nigdy bym nie wzięła i nigdy nie wzięłam ani pięciu groszy za to, żeby mówić o tym wirusie, który zabił też kilku moich znajomych i przyjaciół, bo byłoby to skrajnie nieetyczne. Ja się pytam, skąd ludziom w ogóle takie pomysły przychodzą do głowy?! Myślę, że obrzucanie ludzi błotem też powinno mieć swoje granice. Nikt w Internecie nie jest bezkarny. Ja w tym momencie zaczynam wchodzić na drogę prawną - grzmi dziennikarka.
To zniechęci obserwatorów prezenterki do niepopartych dowodami zarzutów?