Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na Gazeta.pl
Marek z trzeciej edycji "Rolnik szuka żony" to jeden z bardziej charakterystycznych bohaterów programu. Uwagę widzów zwrócił zwłaszcza nieporządek, jaki panował na jego gospodarstwie. Wygląda jednak na to, że mężczyzna tym razem musi się zmierzyć z jeszcze większym chaosem, gdyż jego posiadłość została zaatakowana przez... dziką zwierzynę.
Uczestnik wyznał w rozmowie z Pomponikiem, że jego gospodarstwo zaatakowała wataha wilków. Musiało być słabo chronione, bowiem drapieżniki bez problemu dostały się do środka i zasiały spustoszenie w inwentarzu:
Przyszły o świcie. Zagryzły pięć owiec, zaciągnęły je do lasu i tam zjadły. Rzuciły się też na młodego cielaka i poszarpały mu nogę, na szczęście udało się go uratować.
Zdarzenie mogło się skończyć równie fatalnie dla psów gospodarza, które na szczęście zdołały uciec wygłodniałym wilkom.
Byłoby jeszcze gorzej, gdybym miał je na łańcuchu, jak niektórzy gospodarze. Wilki przepadają za smakiem psiego mięsa. Zwykle taka wataha zaczyna ucztę od psa i zostawia tylko łańcuch i obrożę.
Po tym incydencie uczestnik trzeciej edycji zdecydował się na umocnienie posesji. Chce też wybudować stajnię dla koni, które dotąd trzymał na wolnym wybiegu.
To cud, że te bestie nie rzuciły się na konie. Nie chciałbym ich stracić, a od sąsiadów wiem, że wilki wciąż podchodzą pod okoliczne gospodarstwa i jest ich bardzo dużo.
Marek Walczak wziął udział w trzeciej edycji "Rolnik szuka żony". Mężczyzna nie znalazł w show partnerki, jednak po zakończeniu nagrań udało mu się odnaleźć miłość. Okazała się nią Julia, jego sąsiadka. Choć dzieli ich 18 lat, to tworzą szczęśliwy związek.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!