W sobotę 10 kwietnia w Łodzi odbyła się uroczysta msza żałobna Krzysztofa Krawczyka. W ostatnim pożegnaniu artysty uczestniczyli jego przyjaciele, znajomi z show-biznesu, rodzina oraz oczywiście żona Ewa. Małżonka piosenkarza nie była w stanie wygłosić żadnej przemowy. Napisała bardzo krótki list, który został odczytany przez menedżera Krawczyka - Andrzeja Kosmale.
Podczas kazania na mszy świętej biskup zwrócił się bezpośrednio do żony Krzysztofa Krawczyka - Ewy. Przytoczył przy okazji słowa piosenki artysty.
Dzisiaj płaczę razem z Ewą, która zdała egzamin z miłości do męża. Była dla niego całym westchnieniem i za każdym razem to dla niej śpiewał: "Bo jesteś ty, zaczynasz ze mną dzień, bo jesteś wciąż, gdy zaczyna się noc. Ja wszystko mam, cóż więcej mógłbym chcieć, bo jesteś Ty i zawsze tu bądź". Ewuniu, dzisiaj to Twoja droga krzyżowa, ale pamiętaj, że na tej twojej Golgocie, choć z boku - jesteśmy z Tobą - mówił biskup.
Żona Krzysztofa Krawczyka nie mogła powstrzymać łez. Nie zdecydowała się przemówić, jednak spisała kilka słów, które zostały odczytane w jej imieniu przez przyjaciela, a także menedżera muzyka - Andrzeja Kosmalę.
Kochany Krzysztofie, nie chciałem zabierać głosu w tej trudnej chwili, byłem przecież przy tobie człowiekiem drugiego planu. Jesteś w moich myślach, wspomnieniach, modlitwie i w piosenkach, które tworzyliśmy wspólnie przez 47 lat. Poprosiła mnie jednak twoja ukochana żona Ewa, bym powiedział w tym momencie kilka słów, których ona nie ma siły dziś w tej ciężkiej dla niej chwili powiedzieć. Prosiła mnie, bym powiedział krótko: "Nie żegnaj, lecz do widzenia" - powiedział Kosmala.
Po tych słowach w świątyni wybrzmiała jedna z ulubionych piosenek religijnych Krzysztofa Krawczyka "Barka". Ewa Krawczyk pocałowała trumnę, która chwilę później opuściła budynek kościoła, przed którym stała cała masa fanów. Ludzie nie kryli wzruszenia, bili brawo i rzucali na karawan kwiaty.