Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego cofnęło dotacje, jakie przyznało artystom w związku z wprowadzeniem jesiennego lockdownu. Firmy muzyków, aktorów i innych osób publicznych miały otrzymać od rządu wysokie kwoty, co nie spodobało się Polakom. Internauci nie zostawili suchej nitki na tych, którzy mieli zgarnąć najwięcej (Golec uOrkiestra - prawie 1,9 mln złotych, Beata Kozidrak i Andrzej Pietras - ponad 1,3 mln złotych, Bayer Full - 550 tys. złotych, Kamil Bednarek - 500 tys. złotych). Głos w sprawie zabrał Radek Liszewski, na którego działalność resort Piotra Glińskiego chciał przeznaczyć ponad pół miliona złotych.
Z wokalistą disco polo postanowili skontaktować się dziennikarze "Super Expressu". Liszewski wyjaśnił, że pieniądze nie trafiłyby tylko do niego, ale zespołu, który zdarza mu się zatrudniać.
Prowadzę działalność jednoosobową, ale w zależności od zleceń pracuje dla mnie nawet do 10 osób, m.in. muzycy, tancerze, kierowca, prawnik, księgowa. Stawki nie biorą się z kosmosu - wyznaje muzyk w rozmowie z tabloidem.
Radek wyraził oburzenie faktem, że Polacy "zaglądają mu do kieszeni" i tak żywo komentują dotację, jaką pierwotnie przyznał mu rząd.
Każdy, kto prowadzi własną działalność, wykazał stratę względem ubiegłego roku i płaci podatki, miał do tego prawo. Nie rozumiem, dlaczego ktoś zagląda mi teraz w kieszeń. Dodam, że przez kilka lat zapłaciłem - od momentu sukcesu piosenki "Ona tańczy dla mnie" - dziesięciokrotnie więcej podatków niż to, co mi przyznano - dodaje.
Sprawę komentował też w Polsacie lider Bayer Full, który stwierdził, że ludziom leżącym w szpitalu również potrzebna jest muzyka.
Chory w szpitalu też potrzebuje muzyki. My ten klimat muzyczny i artystyczny zapewniamy tym ludziom.