5 lutego 2020 roku zmarł Kirk Douglas. Legendarny aktor miał 103 lata. Wiadomość o śmierci ojca przekazał na Instagramie Michael Douglas, który dodał poruszający wpis. Napisał w nim, że "dla świata był legendą (...), ale dla niego i dla jego braci Joela i Petera był po prostu Tatą". Zwrócił się też do zmarłego ojca i zapewnił, że "kocha go bardzo i jest bardzo dumny z bycia jego synem".
Aktor przez całe swoje życie zarobił fortunę. Zagrał w takich produkcjach jak np. "Ostatni zachód słońca" (1961), "Układ" (1969) czy "Był sobie łajdak" (1970). Na jego koncie pojawiały się więc spore pieniądze. Pod koniec życia jego majątek wynosił ponad 61 mln dolarów (czyli około 241 mln złotych). Już wiadomo, co się z nimi stanie. Jak donoszą zagraniczne media, w tym portal Independent, aktor całą kwotę przekazał na cele charytatywne. Tym samym jego rodzina nie dostanie ani grosza.
Wiemy też, do jakich placówek trafią pieniądze. Część zostanie przekazana m.in. na St. Lawrence University. Z tych środków zostaną ufundowane stypendia dla osób z ułomnościami i należących do mniejszości. Na liście znalazły się także Świątynia Synaju w Westwood, którą odwiedzał Kirk Douglas i szpital dziecięcy w Los Angeles. Spora suma trafi także do Kirk Douglas Theatre w Culver City, które to miejsce zostanie odrestaurowane. Pozostałe na koncie środki rozdysponuje Fundacja Douglas, którą założył wraz z żoną Anne w 1964 roku. Jej celem jest "pomaganie tym, którzy sami nie są w stanie sobie pomóc".
Ci, co znali Kirka, raczej nie są zaskoczeni jego decyzją. Aktor przez całe życie angażował się w pomoc innym ludziom.
AW