George Michael niespodziewanie zmarł w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Do tej pory nie było wiadomo, co spowodowało niewydolność serca, która doprowadziła do jego śmierci. W brytyjskich tabloidach pojawiają się teorie na temat przedawkowania heroiny.
Internauci i osoby publiczne wspominają wokalistę, przypominając dotychczas nieznane, albo mało znane historie z jego życia. Okazuje się, że wokalista bardzo chętnie angażował się w akcje charytatywne, albo pomagał potrzebującym na własną rękę. Wszystko to robił anonimowo.
Jedną z takich historii opowiedział producent teleturnieju, którego uczestniczka wyznała, że brakuje jej 15 tysięcy funtów na rozpoczęcie leczenia metodą in vitro. Michael następnego dnia do niego zadzwonił i przekazał kobiecie brakujące fundusze.
W internecie pojawiły się też wspomnienia pracownicy schroniska dla bezdomnych, w której gwiazdor udzielał się jako wolontariusz. Prosił, by nikomu o tym nie mówiła.
George Michale opłacił również anonimowo wycieczkę całej szkoły do Laponii, zorganizował prywatny koncert dla pielęgniarek ze szpitala, które zajmował się jego umierającą mamą, zostawił barmance 5 tysięcy funtów napiwku, po tym jak dowiedział się, że studiuje ona pielęgniarstwo.
Regularnie wpłacał duże kwoty dla organizacji charytatywnych, ale szczodrością i empatią wykazywał się również w bardziej codziennych sytuacjach.
Raz w kawiarni słyszał, jak kobieta płacze z powodu swoich długów. Nie chciał, żeby wiedziała, że to on jej pomaga. Dał kelnerce czek na 25 tysięcy i poprosił, żeby go jej przekazała po jego wyjściu - wspomina inny internauta.
EK