W maju tygodnik "Newsweek" zakończył w trybie natychmiastowym współpracę z Tomaszem Lisem, wieloletnim redaktorem naczelnym gazety. W tle pojawiły się oskarżenia o mobbing. Wkrótce potem dziennikarka Renata Kim przyznała, że "to ona była osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w 'Newsweeku'". Na słowa dziennikarki zareagował Wojciech Staszewski, który utrzymuje, że publicystka również miała dopuszczać się mobbingu. Teraz głos w sprawie byłego męża postanowiła zabrać Hanna Lis. Prezenterka jasno określiła swoje stanowisko. Zapowiedziała, że nie zamierza komentować medialnych doniesień.
Powody zwolnienia Tomasza Lisa ze stanowiska redaktora naczelnego "Newsweeka" nadal nie są do końca znane. Dziennikarze próbują dowiedzieć się w tej sprawie jak najwięcej. Wielu z nich zwraca się z prośbą o komentarz do Hanny Lis. Prezenterka nie zamierza jednak wypowiadać się na temat byłego męża, co dała jasno do zrozumienia w oświadczeniu opublikowanym na Instagramie.
Szanowni dziennikarze, moim byłym mężem rozstałam się (w zgodzie) wiele lat temu, a w tym roku doprowadzony został do finału rozwód z mojego powództwa. Zatem uprzejmie proszę was o niekierowanie do mnie więcej pytań dotyczących mojego byłego męża - napisała na InstaStories Hanna Lis.
Media wciąż docierają do kolejnych szczegółów związanych ze zwolnieniem Tomasza Lisa z "Newsweeka". Według najnowszych doniesień zakończenie współpracy wcale nie musiało być spowodowane oskarżeniami o mobbing. Piotr Głuchowski na łamach "Gazety Wyborczej" ujawnił, że przyczyną mogły być wiadomości SMS wysyłane przez dziennikarza do jednej z młodych pracownic koncernu Ringier Axel Springer Polska.
Myślicie, że prawdziwy powód zwolnienia Tomasza Lisa wkrótce ujrzy światło dzienne?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!