Eurowizja w Polsce od zawsze wzbudzała mnóstwo emocji. W zeszłym roku udział Justyny Steczkowskiej stał się jednym z najbardziej komentowanych wydarzeń muzycznych sezonu. Piosenkarka zajęła w finale 14. miejsce. Nie obyło się jednak bez kontrowersji, głównie za sprawą Izraela. Wiele osób uznało, że z uwagi na dramatyczne wydarzenia w Strefie Gazy Europejska Unia Nadawców powinna zakończyć współpracę z tamtejszym nadawcą. Wiadomo jednak, że kraj wystawi swojego reprezentanta także w 2026 roku. Rozpoczął się masowy bojkot. Co z Polską?
Decyzja o ponownym udziale Izraela wywołała oburzenie wśród nadawców wielu krajów. Minister kultury Hiszpanii otwarcie ostrzegł, że dalsze utrzymywanie Izraela w gronie uczestników może skłonić jego kraj do wycofania się z Eurowizji 2026. Również Holandia, Irlandia i Słowenia ogłosiły, że nie wystawią swoich reprezentantów, jeśli w konkursie pojawi się Izrael. Nad udziałem zastanawia się także Islandia. A co z Polską? "Telewizja Polska z uwagą śledzi dyskusję wokół kształtu przyszłorocznej Eurowizji. Jako członek Europejskiej Unii Nadawców pozostajemy w dialogu z organizatorami i będziemy respektować wszelkie decyzje EBU, ufając, że będą one odzwierciedlać podstawowe wartości Eurowizji, takie jak jedność, różnorodność, tolerancję" - czytamy w oświadczeniu przesłanym do Pudelka.
Po powrocie z konkursu artystka była rozchwytywana przez polskie media. W jednym z wywiadów została zapytana o kontrowersje związane z udziałem Izraela. "To jest trudne pytanie. Nie mam nic do izraelskich artystów, bo nie wiemy, z czym mierzą się na co dzień - może stracili swoje rodziny, przyjaciół? To trudny temat. Ale faktem jest, że inne kraje, które są w stanie wojny, zagrożenia czy są najeźdźcami na inne kraje, są wycofane z Eurowizji. Już któryś rok z rzędu jest ten problem, że Izrael wciąż jest w Eurowizji, mimo rzeczy, które robi, a czasem robi rzeczy okrutne. Jak to wojna - wszyscy są przegrani, niestety" - mówiła Plejadzie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!