Już podczas ubiegłorocznej Eurowizji wiele osób uważało, że Europejska Unia Nadawców nie powinna dopuszczać Izraela do konkursu. W tym roku niektórzy byli wręcz przekonani, że EBU zrezygnuje ze współpracy z izraelskim nadawcą. Do takiej sytuacji jednak nie doszło. Teraz, niecałe dwa miesiące po finale konkursu odbyło się zgromadzenie członków Europejskiej Unii Nadawców, na którym poruszono temat udziału Izraela w przyszłych edycjach Eurowizji.
Podczas zgromadzenia Europejskiej Unii Nadawców nie doszło do głosowania w sprawie wykluczenia Izraela z konkursu. Gdyby jednak taki punkt pojawił się w porządku obrad, izraelski nadawca mógłby się znaleźć w poważnych tarapatach. Istniało realne ryzyko, że większość członków zagłosowałaby za jego wykluczeniem. "Spośród wszystkich narodowych nadawców, jedynie telewizje z Austrii, Szwajcarii i Niemiec publicznie 'opowiedziały się po stronie Izraela'. Ciche wsparcie miało udzielić także brytyjskie BBC, dzięki któremu nie doprowadzono do ostatecznego głosowania i - jak na ten moment - uratowano dalsze członkostwo Izraela w organizacji" - czytamy na profilu misjaeurowizja. EBU miało jednak przekazać izraelskiemu portalowi Ynet, że jeśli wojna nie zakończy się przed zimą, to obecność Izraela w przyszłorocznej Eurowizji może stanąć pod dużym znakiem zapytania.
Występ izraelskiej piosenkarki Juwal Rafael został zakłócony już podczas próby generalnej. "Sześć osób zakłóciło próbę, używając ogromnych flag i gwizdków. Pracownicy ochrony szybko zidentyfikowali osoby zamieszane w incydent i wyprowadzili je z hali" - mogliśmy przeczytać w oficjalnym komunikacie EBU i szwajcarskiej telewizji. Organizatorzy przygotowali się na ewentualne próby zakłócenia występu na żywo. Podczas półfinałowego i finałowego koncertu na czas trwania występu Izraela zdecydowano się wyciszyć publiczność w przekazie telewizyjnym. Po koncercie pojawiło się jednak mnóstwo nagrań, na których wyraźnie było słychać buczenie fanów zgromadzonych w arenie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!