• Link został skopiowany

Uczestniczka "Sanatorium miłości" w przejmującym wyznaniu. "On w ogóle nie przyjechał"

Grażyna, uczestniczka siódmej edycji "Sanatorium miłości", po zakończeniu zdjęć postanowiła odmienić swoje życie - spakowała walizki i wyjechała do pracy w Holandii. Jak układa sobie życie? Jej najnowsze wyznanie szokuje.
Grażyna, 'Sanatorium miłości'
instagram.com/sanatorium_milosci_tvp

Grażyna, uczestniczka siódmej edycji programu "Sanatorium miłości", choć nie znalazła tam uczucia, to po udziale w show jej życie bardzo się zmieniło. Seniorka zdecydowała się na wyjazd do pracy do Holandii. W najnowszym wywiadzie kobieta zdecydowała się uchylić rąbka tajemnicy na temat losów po udziale w popularnym formacie. Nie omieszkała wspomnieć także o sferze miłosnej.

Zobacz wideo "Sanatorium Miłości" z bliska! Oto najpiękniej położone uzdrowisko w Polsce

"Sanatorium miłości". Grażyna nie miała szczęścia w miłości nawet po programie. "W ogóle nie przyjechał"

Po zakończeniu siódmej edycji "Sanatorium miłości" Grażyna próbowała nawiązać relację z mężczyzną, ale szybko przekonała się, że nie był on tym, kogo szukała. Jak przekonywała w rozmowie z Plejadą, rozczarowało ją jego zachowanie - m.in. brak chęci spotkania przed jej wyjazdem za granicę. Grażyna bez wahania zakończyła tę znajomość. - Facet chciał mnie zabrać na zabawę. W pewnym momencie powiedział: "Nie, ja nie przyjadę po ciebie, bo jadę do siostry, bo do siostry przyjechała koleżanka". Jak ja się miałam w takiej sytuacji poczuć? - wyznała Grażyna z żalem. - Powiedziałam mu: "Słuchaj, wiesz co, nawet do mnie się nie odzywaj za bardzo, bo to mnie nie interesuje" - dodała. Czara goryczy przelała się, gdy adoratorowi nie zależało na tym, aby pożegnać się z Grażyną przed jej wyjazdem za granicę. -Powiedziałam: "Do widzenia, bo jeżeli by ci zależało na mnie, a wiedziałeś, że ja wyjeżdżam, to byś przyjechał i się pożegnał". A on w ogóle nie przyjechał - powiedziała.

"Sanatorium miłości". Po programie wyjechała do Holandii. "Czuję się odmłodzona. Wyszłam z jakiejś skorupy"

Niespodziewanie w życiu Grażyny pojawił się jednak ktoś nowy - 70-letni mężczyzna z Lublina, który oglądał program z udziałem seniorki. - Początkowo nie wiedziałam, jak on mnie znalazł, przez kogo? Jego kolega, który mieszka niedaleko mnie, przyjechał do mojego domu w Krzczonowicach, a następnie wrzucił do skrzynki numer telefonu i poprosił o kontakt - opowiadała. Choć nowa znajomość ekscytuje Grażynę, stara się trzymać dystans. Na ten moment skupia się na życiu w Holandii i pracy. Nie planuje szybkiego powrotu do Polski, chce zostać tam przynajmniej do emerytury

Może to głupio zabrzmi, ale czuję się odmłodzona. Po prostu wyszłam z jakiejś skorupy. Bardzo dobrze mi się na razie żyje. Nie narzekam, mam dobrą pracę w Holandii. Nabrałam wiatru w żagle. Jestem sobą to raz, a po drugie - stałam się niezależna. Wiem, że nikt mi nie wejdzie na plecy

- powiedziała uczestniczka "Sanatorium miłości" w rozmowie z Plejadą. 

Więcej o: