Jacek Braciak wraz z m.in. Małgorzatą Kożuchowską i Tomaszem Karolakiem powrócił na plan "Rodzinki.pl". Zakończony pierwotnie w 2020 roku serial powraca do TVP, a do emisji ma trafić jesienią tego roku. Na planie produkcji aktor udzielił krótkiego wywiadu dziennikarce "Super Expressu". W rozmowie przyznał otwarcie, że "Rodzinkę.pl" uważa za "światełko w tunelu" na tle wielu pozostałych polskich seriali.
Jacek Braciak już w przeszłości mocno krytykował polską branżę. Szerokim echem odbiły się słowa aktora z jego książki "Zawód: aktor", w której wyjaśnił, dlaczego nie przyjął propozycji powrotu do grania w "BrzydUli". Jak stwierdził, w TVN-owskich serialach "nie ma ludzi ani życia". Dziennikarka "Super Expressu" w trakcie wywiadu spytała Braciaka, czy teraz byłby w stanie wymienić kilka polskich produkcji, które uważa za najgorsze. Aktor stwierdził, że mówienie o tym "nie ma sensu". - Za tym wszystkim są ludzie i nie tylko ci, którzy piszą te bzdury, i nie tylko ci, którzy produkują te bzdury, ale również ci, którzy z różnych powodów w tym grają, bo nie mają propozycji, bo muszą z czegoś żyć i tak dalej, i tak dalej - zaczął.
Dodał również, że punktowanie konkretnych produkcji jest niebezpieczne, bo w ten sposób można kogoś skrzywdzić. Braciak zaznaczył też, że stara się rozumieć kolegów po fachu, którzy mimo wszystko decydują się brać udział w krytykowanych produkcjach. - Za tej telewizji reżimowej tu powstawał taki codzienny serial historyczny i mój kolega, taki bardzo zagniewany na ten system, mówił (...) "Ja nie będę w tym grał", a po jakimś czasie zaczął w tym grać. No i w porządku. To jest nasz zawód - stwierdził.
Jacek Braciak podkreślił również, że on sam nie musi podejmować takich wyborów, bo może przebierać w propozycjach i ma z czego żyć. - Natomiast zaznaczam jeszcze raz. Mam największą pretensję do osób, które to piszą, produkują, dają na to pieniądze - dodał.
W rozmowie z "Super Expressem" poruszony został również temat popularności "Rodzinki.pl". Produkcja miała i ma do dziś ogromną rzeszę fanów. Zapytany o to przez dziennikarkę Braciak przyznał, że sam zauważył, iż skala popularności jest ogromna. Jak dodał, nie jest tym faktem zaskoczony. - W Polsce wszyscy oglądają telewizję, niewiele osób chodzi do kina czy czyta książki. Więc myślę, że to też jest tym spowodowane - stwierdził. - Serial "Na wspólnej", który też ma wielką oglądalność, też można nazwać kultowym, "M jak miłość" też jest kultowy i tak dalej. Więc po pierwsze to słowo jest nadużywane, a po drugie cokolwiek puścimy w telewizji niestety w odpowiednich godzinach, jest po prostu oglądane - przyznał aktor.