"Rolnicy. Podlasie" to drugi obok "Rolnik szuka żony" program o życiu na wsi. W przeciwieństwie do matrymonialnego show TVP, produkcja Fokus TV pokazuje codzienne zmagania i trudności, na które natrafiają rolnicy podczas wykonywania obowiązków. Nie da się ukryć, że na wsi zawsze przydają się dodatkowe ręce do pracy. W ostatnim odcinku Jastrząb wyznał, że jeśli chodzi o niego, to zawsze jest skory do pomocy. Nie można niestety powiedzieć tego samego o... Andrzeju.
Mężczyzna nie krył rozgoryczenia przed kamerą. Jastrząb wyznał, że zdarzają się sytuacje, w których Andrzej potrzebuje dodatkowej pomocy. Rolnik zawsze ma być wtedy chętny do wsparcia kolegi po fachu. - Dzwoni, zawsze co cztery ręce, to nie dwie. (...) Ja lubię komuś pomóc, tylko najgorzej jak ten ktoś tej pomocy nie odwzajemnia - wyznał. Mimo wszystko Jastrząb wciąż uważa, że ludziom trzeba pomagać. - Nie odizoluję się od nich "musowo" - mówił. Wygląda jednak na to, że Andrzej czasami myśli o swoich sąsiadach. Jeszcze w tym samym odcinku mężczyzna podarował im pokaźną dynię. Niestety okazała się niedojrzała.
Niedawno na kanale Andrzeja pojawiło się wideo zatytułowane "Andrzej karmi krowy zbożem". Na nagraniu widzimy, jak mężczyzna wykorzystuje specjalną ładowarkę, która usprawnia cały proces. - Podjeżdżam i moment to idzie robota - chwalił się Andrzej. Wszystko na pierwszy rzut oka wydawało się w porządku, dopóki widzowie nie zobaczyli, czym rolnik naprawdę karmi zwierzęta. "Od kiedy się całe ziarno krowie daje?", "Chcesz, żeby padły?", "Rolnikiem to go nazwać nie można. Od kiedy bydłu daje się zboże w całości, przecież krowa wydali go z powrotem w całości, skoro zboże nie jest ześrutowane, by bydło mogło je strawić" - pisali zirytowani internauci w komentarzach. ZOBACZ TEŻ: "Rolnicy. Podlasie". Tomek i Monika spotkają się z Andrzejem Dudą. Mają dla niego niespodziankę