Sam Neill to nowozelandzki aktor, najbardziej kojarzony z "Parku Jurajskiego". Artysta ujawnił w zeszłym roku, że dowiedział się o chorobie nowotworowej rok wcześniej podczas swojej podróży powrotnej do Nowej Zelandii po tym, jak zdjęto obostrzenia związane z covidem. Spotkał się wówczas pierwszy raz od dwóch lat z rodziną. Jego syn Tim udzielił wywiadu "Australian Story" i powiedział w nim, że jego tata był w Nowej Zelandii zaledwie od godziny, kiedy zadzwonił lekarz. Specjalista miał dla niego druzgocącą wiadomość - ma raka kości w trzecim stadium.
Rak jest obecnie w remisji dzięki temu, że aktor zgodził się na terapię eksperymentalnym lekiem. Sam Neill jednak musi przyjmować zastrzyki co dwa tygodnie do końca życia lub do momentu, w którym lek nie przestanie działać. Ostatnio aktor zgodził się udzielić wywiadu na ten temat w nowym programie stacji ABC - "Assembly", w którym rolę dziennikarzy pełnią osoby ze spektrum autyzmu. Gwiazdor "Parku Jurajskiego" wystąpił w premierowym odcinku. Nic nie zapowiadało jednak tego, że już przy pierwszym pytaniu Sam Neill zaleje się łzami. A tak się właśnie stało. Zapytano go, jaka jest "najlepsza lekcja", jaką dali mu rodzice. Wszystko za sprawą faktu, że przyszła mu na myśl jego ukochana mama Priscilla. "Wow, to naprawdę interesujące pytanie. Myślę, że byli... Nie wiem, dlaczego to pytanie tak mnie poruszyło, ale tak" - rozpoczął, próbując stłumić łzy. - Moi rodzice należeli do pokolenia, które przeszło przez wiele trudów. Moja matka straciła ojca podczas pierwszej wojny światowej. Dorastała bez ojca. Przeszli przez wiele trudnych sytuacji, ale byli bardzo stoickimi ludźmi - mówił.
Następnie Sam opisał swój ciężki rok na uniwersytecie, kiedy "wszystko s********ł", ponieważ był zbyt zajęty graniem w sztukach i "szukaniem dziewczyny". Powiedział, że "bardzo się zaniepokoił", gdy zbliżały się egzaminy końcowe i zdał sobie sprawę, że się nie uczył, przez co zapytał mamę, co ma robić. - Po prostu spojrzała na mnie i powiedziała: "No cóż, będziesz musiał się po prostu wziąć w garść, prawda?". Myślę, że to była najlepsza lekcja, jakiej się od niej nauczyłem: czasami trzeba się po prostu wziąć w garść. To trudna lekcja, ale dobra - przyznał.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!