W sobotę koncert z cyklu "Lato z Radiem i Telewizją Polską" zawitał do Parku Śląskiego w Chorzowie. Na scenie pojawiły się m.in. takie gwiazdy jak Patrycja Markowska, Dawid Kwiatkowski, Tatiana Okupnik i Grzegorz Hyży. Zaskoczeniem mógł okazać się występ Stachurskiego, który bardzo rzadko pojawia się na telewizyjnych koncertach czy festiwalach. Tym razem włodarze widowiska zaprosili go jednak do zaśpiewania kilku przebojów, m.in. tanecznej piosenki "Essa". W pewnym momencie zadowolony artysta zwrócił się do publiczności i zdecydował się na krótką filozoficzną refleksję. Miał też prośbę. "Moi kochani, dzięki wam kilkadziesiąt lat jestem człowiekiem estrady. Dzięki wam byłem wszystkim, co było, jestem wszystkim, co jest i będę wszystkim, co ma być. Dlatego uczyńcie mi tę radość i przyjemność, uczyńcie mi ten honor i zaszczyt dzisiaj. Chciałbym ujrzeć w tym miejscu o tej porze wszystkie dłonie uniesione wysoko do nieba" - powiedział ze sceny.
Czyżby Stachursky mógł teraz liczyć na stały angaż do produkcji TVP? Miesiąc temu wystąpił na koncercie "Lata z Radiem i Telewizją Polską" w Raciborzu. Wtedy wywołał sporo emocji. Nie jest tajemnicą, że obecni szefowie TVP nie chcą zapraszać do śpiewania gwiazd, które bardzo kojarzą się z dawną władzą, tak jak np. Maryla Rodowicz. A okazuje się, że Stachursky wzbudza pozytywne emocje, bo za czasów prezesury Jacka Kurskiego nie firmował swoją twarzą TVP. "Ale on się zmienił, lubię jego piosenki", "Uwielbiam słuchać Stachurskiego", "Super, że w TVP jest teraz Stachurski", "Stachurski to dobry wybór, bo ma taneczne przeboje i jest sympatyczny" - pisali fani na Facebooku pod filmikiem z jego występem sprzed miesiąca. Czy rzeczywiście piosenkarz tak się zmienił, jak stwierdzili widzowie? Zobaczcie jego nowe zdjęcia w naszej galerii na górze strony i porównajcie je ze starymi.
Stachursky to właściwie Jacek Władysław Łaszczok-Stachursky. Na scenie jest od lat 80. Jego największe przeboje to: "Typ niepokorny", "Z każdym twym oddechem", "Samo życie", "Zostańmy razem", "Dosko", "Essa" i "Czuję i wiem". Szacuje się, że w czasach swojej świetności sprzedał aż 700 tys. płyt i kaset megnetofonowych. Swego czasu zdobył złote płyty. To dzięki albumom: "Finał", "Wspaniałe polskie przeboje" czy "2009". Muzyk nie ukrywa, że jest zadowolony ze swojej kariery. - W pewnym momencie człowiek zdaje sobie sprawę, że przeszedł długą drogę i osiągnął już naprawdę sporo. Jestem totalnie spełniony, mam kilka nagród publiczności, na koncie płyty platynowe i złote, a na moje koncerty wciąż przychodzą spore rzesze sympatyków. Wyśpiewałem tyle przebojów, że mogę nazywać te koncerty swoim "The Best of", ale o emeryturze jeszcze nie myślę - opowiadał w wywiadzie udzielonym Onetowi.