Od kilku dni 28-letni Artur Baranowski ze Śliwnik jest bohaterem numer jeden teleturniejów w Polsce. Gracz pobił absolutny rekord w kultowym programie "Jeden z dziesięciu", zdobywając w finale 19. odcinka 140. serii aż 803 pkt. Zdeklasował wszystkich konkurentów, którym nie dał nawet szansy na udzielenie odpowiedzi. - To są wszystkie pytania, jakie mogłem panu zadać. Pan Artur wygrał. Ma 773 punkty, ale za trzy zachowane szanse dostanie jeszcze 30 punktów i jego wynik to będzie 803 punkty - oznajmił prowadzący Tadeusz Sznuk, który był wyraźne pod wrażeniem. Widzowie z niecierpliwością czekają na wielki finał, który zostanie wyemitowany 24 listopada na antenie TVP1. W mediach pojawiły się informacje, że Artur Baranowski nie dotarł na nagrania. Jak się jednak okazuje, nadal może zdobyć nagrodę.
To smutna wiadomość dla widzów teleturnieju "Jeden z dziesięciu", którzy z niecierpliwością czekali na finałowe popisy Artura Baranowskiego. Gracz miał nie pojawić się na nagraniach, które realizowane były w miniony weekend w Lublinie, z powodu awarii auta. "Arturowi Baranowskiemu w drodze z województwa łódzkiego na Lubelszczyznę zepsuł się samochód" - poinformował portal Onet, powołując się na trzy niezależne źródła. Więcej przeczytasz tutaj. Jak się okazuje, gracz mimo tego że nie wziął udziału w finale, nadal może otrzymać nagrodę. Finałowa nagroda to 40 tys. złotych, ale jest także dodatkowa nagroda dla gracza, który zdobył najwyższą ilość punktów, na które składa się suma tych posiadanych na liście zwycięzców, oraz zdobytych w trzecim etapie gry. Jaka to kwota? Zwycięzca może liczyć na 10 tys. złotych.
Dzięki fenomenalnej grze w teleturnieju "Jeden z dziesięciu" Artur Baranowski zyskał rozpoznawalność w mediach. Dziennikarze zjawili się w rodzinnej miejscowości uczestnika i rozmawiali z lokalnym sołtysem. Co miał od powiedzenia na temat gracza? - Nieśmiały, spokojny, skromniutki. W jego wieku czasem chłopaki jeszcze rozrabiają, a on ma 28 lat, a jest z niego bardzo dojrzały facet - podkreślił sołtys w rozmowie z wp.pl.