Artur Baranowski już zapisał się na kartach historii programu "Jeden z dziesięciu". Uczestnik show wykazał się niezwykłą wiedzą i odpowiedział na wszystkie 40 pytań w finale, zdobywając maksymalną liczbę 803 punktów. Nie dał swoim rywalom pola do popisu. Teraz oni wyjawili, co działo się w finale show.
Inny finalista środowego odcinka "Jeden z dziesięciu" udzielił wypowiedzi dla portalu Plejada. Grzegorz Jarząbek przyznał, że Artur Baranowski od początku wzbudzał jego podejrzenia, że może być dla niego groźnym przeciwnikiem. "Artur to był niepozorny zawodnik, taki trochę wycofany, więc jeszcze przed nagraniem zakwalifikowałem go jako potencjalnie groźnego, jak się później okazało, słusznie (...). Po drugim etapie przeprosił mnie za dwa wyznaczenia, co było chyba jedyną interakcją z jego strony. Generalnie cały czas był bardzo spięty, ale też skupiony. Trochę przysnąłem na początku finału, ale zawodnik zgłaszał się, zanim ja zdążyłem wczytać, o co jesteśmy pytani, a nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, żeby zgłaszać się w ciemno. Później już nie dał nam się odezwać. Po odcinku sam był chyba najbardziej zaskoczony jego przebiegiem, przyjmował gratulacje zupełnie beznamiętnie i szybko poszedł wypełniać dokumenty" - wyznał Grzegorz Jarząbek w rozmowie z Plejadą.
Okazuje się, że wiedza, którą dysponuje pan Artur, zrobiła wrażenie na prowadzącym, widzach, ale także na innych uczestnikach programu. Na ten temat w mediach społecznościowych wypowiedziała się pani Barbara Dudek, która wystąpiła w tym samym odcinku "Jeden z dziesięciu", ale nie udało jej się dotrzeć do ścisłego finału.
Bardzo gratuluję panu Arturowi! Mało tego, nigdy nie sądziłam, że występ sąsiada będzie dla mnie bardziej ekscytujący niż własny. Czuję się wręcz zaszczycona, że miałam okazję usiąść obok rekordzisty. Jeszcze raz, najszczersze gratulacje! - napisała Barbara Dudek na Facebooku.