Tym razem Magda Gessler z "Kuchennymi rewolucjami" wybrała się na północ Polski. W Lęborku odwiedziła restaurację "Nusma", którą od 18 lat prowadzi pan Mirek. Co ciekawe, właściciel sam pracuje w lokalu i nie zatrudnia nikogo innego. Jak mówi "trudno o pracowników w Lęborku". Pomagają mu jednak rodzice. Od jakiegoś czasu właściciela przytłaczają koszty utrzymania. Niejednokrotnie musiał zapożyczać się u bliskich. Czy gwiazda TVN-u mu pomoże?
- "Nusma", to brzmi jak zły sen o jedzeniu - zaczęła prowadząca, stając przed drzwiami lęborskiego lokalu. Wejście do środka wcale nie poprawiło tego złego wrażenia. Gessler długo musiała czekać przy stoliku, aby właściciel - który zajmował się akurat kuchnią - w końcu do niej podszedł i przyjął zamówienie. Kiedy dostała menu, pojawiły się kolejne problemy. Okazało się, że niektórych potraw nie ma dostępnych. Gwiazda TVN-u była przerażona ciszą w lokalu. Zdziwiło ją też, że nie ma żadnych gości. Nie zachwyciło ją również menu i serwowane dania. - Wszystkie zasady te, które muszą być przestrzegane, żeby mi smakowało, żeby to się udało, są tu gdzieś przewalone (...). Pan gdzieś błądzi, a ja też tu zabłądziłam - oceniła.
Kiedy Magda Gessler po raz drugi odwiedziła restaurację pana Mirka, postanowiła zderzyć go z rzeczywistością. Zwróciła mu uwagę, że nie jest w stanie samemu robić wszystkiego. Restauratorka była zdziwiona tym, że rodzice muszą cały czas pomagać uczestnikowi. - Mirek, co się dzieje? Dlaczego tu jesteś? Wytłumacz mi tajemnicę swojego istnienia? - dopytywała. Po tym mężczyzna się zdenerwował. - Nie wierzę w cuda - oświadczył. Cały czas zapewniał, że radzi sobie bardzo dobrze. - Pani Magda tym ciśnięciem mnie wzmogła moja nerwowość - powiedział. Musiał wyjść porozmawiać z rodzicami, którzy czekali przed budynkiem.
Uspokój się. Trochę pokory - starali się go opanować.
Pomimo początkowych nerwów, kontynuowano rewolucję. Magda Gessler wykorzystała lokalizację restauracji. Lębork znajduje się zaledwie 30 kilometrów od Morza Bałtyckiego, co restauratorce od razu przyniosło na myśl dania ze śledzi. Według jej pomysłu "Nusma" zamieniła się w "Śledź ten bar". Od teraz w lokalu podawane będą tylko napoje oraz zakąski z tego gatunku ryby. Właściciel był pozytywnie nastawiony do tego pomysłu. Zmienił się też wystrój. Biało-czerwone ściany pokryły odcienie fioletu, błękitu i srebra.
Tradycyjnie kamera TVN-u wróciła do restauracji po kilku tygodniach. W oczy od razu rzuciła się duża liczba gości. Już po pierwszym daniu Magda Gessler stwierdziła, że jedzenie jest tak samo dobre, jak w dniu kolacji. - Obłęd. (...) Jakość śledzia idealna. Doprawienie jest piątka z plusem - oceniła. - Jest to najlepszy śledź w Polsce, jaki można zjeść. Jest bardzo dobrze. Nie dobrze. Jest genialnie - dodała. Właściciel nie krył wzruszenia.