Elżbieta Jaworowicz zaczęła karierę w TVP i właśnie w tej stacji postanowiła zostać. Trafiła do publicznego nadawcy dzięki konkursowi "Telewizyjny Ekran Młodych". Szkoliła się pod okiem doświadczonych dziennikarzy, aż w końcu została zaangażowana w "Sprawie dla reportera". Minęło 40 lat od debiutu Jaworowicz w tym programie. Prezenterka chciała mówić tak płynnie jak nieżyjący już dziennikarz Bogusław Kaczyński. Opanowanie sztuki perfekcyjnego mówienia w telewizji zajęło jej kilka lat. Dziś program dziennikarki wygląda nieco inaczej. Czy wprowadzone zmiany są korzystne?
Dziennikarka prowadzi format o interwencjach w dramatycznych sytuacjach społecznych. W trakcie programu widzowie mogą obejrzeć reportaż i jednocześnie być świadkami dyskusji w studiu z zaproszonymi gośćmi. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się nie tylko omawiane skandale, ale i sama prowadząca. Jaworowicz od lat przyjmuje w studiu charakterystyczną pozę - siedzi z nogami wyciągniętymi na bok, co bywa obiektem żartów w sieci. Dla widzów programu niemałym zaskoczeniem było dodanie występów muzycznych. Gwiazdy disco polo śpiewały w studiu, a obok omawiane były ludzkie dramaty. Niektórym takie połączenie nie przypadło do gustu. Przykładowo po dyskusji dotyczącej problemów w małżeństwie, wystąpił w formacie zespół Masters z utworem "Żono moja". Gościni programu zareagowała na to płaczem, gdyż nie miała dobrych relacji ze swoim mężem. Czy "Sprawa dla reportera" wkrótce upadnie? Janusz Daszczyński postanowił się o tym wypowiedzieć. Uważa, że schyłek formatu jest blisko.
Zauważam jego modyfikacje, niestety idą one w nieciekawym kierunku - spłycania dramatów, o jakich opowiada i udziału w nim gwiazd disco polo - mówi Janusz Daszczyński, były prezes TVP.
"Sprawa dla reportera" otrzymała oprócz pochwał wiele skarg ze względu na rzekomy brak obiektywizmu. Daszyński wspomniał o sytuacji, kiedy bohaterowie formatu musieli udawać, że mają do czynienia z inną porą roku, niż ta, która była w rzeczywistości. Sama Jaworowicz zdobyła dzięki formatowi ogrom fanów, ale ma też za sobą jeden skandal. W 2017 roku kopnęła w metrze dziennikarza Leszka Bubla. Mężczyzna zarzucił dziennikarce, że robi ona z bohaterów formatu przestępców. Miał zastrzeżenia co do przedstawiania przez nią faktów. Jaworowicz określiła go "zerem". Za sytuację z metra prezenterka dostała między innymi 18 tys. zł grzywny.
Widzowie są przyzwyczajeni do prowadzącej "Sprawy dla reportera". Darzą ją sympatią i podziwem za to, że z wielu sytuacji potrafi wyjść obronną ręką. Dziennikarka przedstawia tematy wciąż aktualne i poruszające. Jej osobowość przyczyniła się do sukcesu programu. Często staje po stronie zwykłych ludzi i tym samym wyraża sprzeciw wobec polityków. Jej głos i postawę kojarzy większość Polaków. Mimo spadków w oglądalności formatu, widownię Jaworowicz wciąż podaje się w milionach. Próbowaliśmy skontaktować się z Elżbietą Jaworowicz w sprawie komentarza, ale jak na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Aktualizacja
TVP uspokaja fanów programu interwencyjnego. W odpowiedzi na maila Plotka zapewnili, że nie ma powodu do obaw. Elżbieta Jaworowicz będzie pojawiać się nadal na antenie telewizyjnej Jedynki pomagając ludziom i nie zniknie, wbrew temu, co spekulują eksperci Wirtualnych Mediów - w tym były prezes TVP.
Program „Sprawa dla reportera" będzie nadal emitowany - poinformowało popołudniu w czwartek Plotka Centrum Informacji TVP.