"Nasz nowy dom" zadebiutował na antenie Polsatu w 2013 roku. Dotąd wyemitowano aż 20 sezonów tego programu. Prowadzącą niezmiennie od dziesięciu lat jest Katarzyna Dowbor, spore roszady nastąpiły za to wśród kierowników prac budowlanych. Od 16. serii na tym stanowisku możemy zobaczyć Przemysława Oślaka.
Oślak w rozmowie z portalem Wirtualna Polska opowiedział o wyzwaniach, które stawia przed nim program. Kierownik prac remontowych przyznaje, że atmosfera na miejscu czasami bywa napięta. Architekci i budowlańcy starają się opracować rozwiązanie, które będzie satysfakcjonujące dla obu stron i potrzebującej rodziny. Niekiedy kompromis wypracowywany jest w mękach.
Na budowie bywa nerwowo, ale ja mam to szczęście, że pracuję ze świetnymi ludźmi i doskonałymi specjalistami w swojej dziedzinie. (...) Architekci bronią zaciekle swoich wizji, co czasem może się kłócić z praktycznym podejściem budowlańca. Nie mogę narzekać na naszą współpracę. Czasem stawiają na swoim, bo dziesięć centymetrów jest dla ich projektu niezwykle ważne. Zawsze staram się dopasować do ich pomysłów, jeśli tylko nie nagli nas termin oddania domu.
Co więcej, niektórzy widzowie nadal powątpiewają w autentyczność programu. Zdaniem wielu, wyremontowanie domu w pięć dni jest niemożliwe. Przemysław Oślak przyznaje, że nie z takimi projektami miał w karierze zawodowej do czynienia.
Gdybym nie wiedział, że to możliwe, nigdy nie podjąłbym się takiego wyzwania. Nie raz sam wykonywałem remonty galerii handlowych, sklepów czy placówek bankowych w jeden weekend. (...) Nie ma rzeczy niemożliwych. Wiele też leży po stronie ekipy remontowej. Na miejscu jest 20 osób. Jeśli czterech fachowców pracuje w jednym pomieszczeniu, to w ciągu pięciu dni są w stanie wykonać obowiązki dokładnie i na czas.
W rozmowie z portalem szef ekipy remontowej "Nasz nowy dom" przyznał, że bardzo często wzrusza się na planie programu. W pamięci najbardziej utkwiła mu historia pewnej uczestniczki, która mieszkała w tragicznych warunkach, mając pod opieką córkę z porażeniem mózgowym i syna po wypadku.
Jak tylko usłyszałem tę historię, pomyślałem, że to niemożliwe, aby na jedną kobietę spadło tyle nieszczęścia - wspomina Przemysław Oślak.
Oglądacie "Nasz nowy dom"?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!