Hanna Żudziewicz w tym roku powitała na świecie córkę Różę. Jej ojcem jest narzeczony tancerki, Jacek Jeschke. Radość świeżo upieczonych rodziców zmącił jednak wypadek. Celebrytka spadła ze schodów i się potłukła. Co więcej, nie mogła liczyć na pomoc specjalistów. Pogotowie nie przyjechało.
W rozmowie z Jastrząb Post Hanna Żudziewicz wyznała, że do bolesnego upadku doszło w mieszkaniu tancerzy.
Stać mogę, ale z siedzeniem jest gorzej, bo pięć dni temu miałam mały wypadek. Spadłam ze schodów, bo mamy dwupoziomowe mieszkanie. Malutka była na dole, zapłakała, no i kość ogonowa bardzo mnie boli - wyjawiła Hanna Żudziewicz.
Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony.
Celebrytka po upadku od razu zadzwoniła na pogotowie, ale nie otrzymała żadnej pomocy. Poinformowano ją, że w przypadku stłuczenia kości ogonowej nie bardzo można nic zrobić.
Od razu zadzwoniłam na pogotowie, bo to naprawdę bolało, ale pogotowie powiedziało, że nie przyjedzie bo z kością ogonową nie da się za dużo zrobić, więc jak mam ochotę mogę iść do lekarza i po prostu to sprawdzić. Byłam u fizjoterapeuty, ale po prostu wszystko musi się zagoić - dodała Hanna Żudziewicz w rozmowie z Jastrząb Post.
Wypadek narzeczonej skomentował także Jacek Jeschke. Celebryta wyjawił, w jakich okolicznościach do tego doszło.
Hania trzymała mleko, sama się potłukła, ale butelka wytrzymała - powiedział Jacek Jeschke.
Hannie Żudziewicz życzymy zdrowia i szybkiego powrotu do formy.
Komentarze (0)
Hanna Żudziewicz miała wypadek, a pogotowie nie przyjechało. Spieszyła się do córki
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!