Więcej ciekawostek z życia gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Anna Starmach odpowiedziała fanom na wiele szczegółowych pytań, dotyczących kulis jej pracy. Zrobiła to w swoim stylu - szczerze i z humorem. Jurorka podzieliła się tym, co lubi najbardziej w pracy nad programem, zdradziła też, jak powstają jej stylizacje, które można później podziwiać w odcinkach.
Jurorka lubi być w kontakcie z fanami. Tym razem zaprosiła ich do zadawania pytań o szczegóły swojej pracy. Okazało się, że ciekawskich, wśród osób, które ją obserwują, nie brakuje. Jurorka zdradziła, że od lat współpracuje w programie z tą samą stylistką. Podkreśliła, że mają świetny kontakt i zawsze wspólnie wybierają, co włoży w trakcie nagrań. Przyznała też, że po tylu latach, stylistka doskonale zna jej gust i wie, czego nigdy nie włoży. Fani chcieli wiedzieć, jakie rzeczy omija szerokim łukiem.
Wczoraj na próbę mierzyłam jeansowy kombinezon... no ale jednak nie. Wygrała sukienka - zdradziła Starmach.
Padło też pytanie o zarobki. Anna Starmach odpowiedziała szczerze, ale bez konkretów.
Ile zarabiasz?
Dużo. Dużo więcej, niż wydaję. Z natury jestem osobą oszczędną, zarobione pieniądze inwestuje - przyznała.
Zdradziła, że jej jedyną słabością, która obciąża budżet, są podróże. Fani "MasterChefa" chcieli poznać odpowiedź na odwieczne pytanie - co się dzieje z jedzenie po degustacji przez jurorów.
Na planie, poza trojgiem jurorów, jest kilkadziesiąt osób. Nic się nie marnuje - zapewniła.
Starmach podkreślała, że lubi swoją pracę, ale jej najsłabszą stroną jest to, że podczas nagrań ma mało czasu dla rodziny. Nie może też nie przyjść na plan, kiedy dziecko jest chore, albo ona się źle czuje. Wyjaśniła, że w takich sytuacjach pomagają jej najbliżsi - w tym ukochany mąż.