• Link został skopiowany

"M jak miłość". Artur miał zginać inaczej. Ciachorowski właśnie wyjawił prawdę: Producenci zdecydowali się na opcję mniej drastyczną

Z "M jak miłość" pożegnał się kolejny aktor. Postać grana przez Tomasza Ciachorowskiego została uśmiercona. Okazuje się jednak, że producenci w ostatniej chwili zmienili koncepcję i pokazali śmierć Artura w mniej brutalny sposób niż pierwotnie zamierzali.
Tomasz Ciachorowski
Fot. tomek_ciachorowsk/Instagram
Zobacz wideo

Artur - bohater "M jak miłość" - został uśmiercony.Tomasz Ciachorowski, który przez cztery lata wcielał się w tę postać, pożegnał się za pomocą Instagrama z widzami, podziękował też tym, którzy współpracowali z nim na planie "Emki". Teraz jednak aktor uchylił rąbka tajemnicy i opisał, w jaki sposób miał zginąć jego bohater. Okazuje się bowiem, że scenarzyści zmienili koncepcję. 

"M jak miłość". Artur zastrzelony?

Tomasz Ciachorowski opublikował na swoim Instagramie zdjęcie, na którym pozuje w nietypowej charakteryzacji. Dzięki niej aktor wygląda, jakby miał na czole ranę postrzałową. Gwiazdor pochwalił się fotografią, by zdradzić fanom "M jak miłość", że jego bohater miał umrzeć bowiem od strzału w głowę. Z pistoletu miał do niego mierzyć Olek. 

Jak niektórzy z was zauważyli, na niektórych zdjęciach Artur ma dziurę w głowie, mimo że nie zginął od kuli. W rzeczywistości rozważana była również wersja bardziej dramatyczna. Olek po groźbach Artura miałby w takim wariancie, po chwili wahania wymierzyć sprawiedliwość samodzielnie i strzelić w głowę leżącego na ziemi Artura. Jak się wczoraj okazało producenci zdecydowali się na opcję mniej drastyczną - napisał. 

"M jak miłość". Fani komentują śmierć Artura

Pod ostatnim postem Ciachorowskiego pojawiło się mnóstwo komentarzy. Internauci uważają, że pierwotny, niezrealizowany scenariusz byłby lepszy. 

Strzał w głowę byłby lepszy... efektowniejszy.
Wolałabym kulkę. 

W też tak myślicie? Trzeba pamiętać, że serial emitowany jest przed 22.00. Taką drastyczną scenę mogłyby więc zobaczyć dzieci

AG

Więcej o: