Uczestnicy " Top Chef " w pierwszej konkurencji musieli w trzech drużynach przygotować romantyczną kolację. Podstawę dania stanowiła ryba. Co ciekawe, ryby dla danej ekipy wybierali kapitanowie innej grupy. Ważną wytyczną zadania był fakt, że danie powinno być na tyle proste, by "młodzi romantycy" (w tej roli: Dawid Kwiatkowski i Antek Królikowski ) i potrafili ją sami przygotować. Co zaproponowały drużyny?
Zupę z karpia, karasia pieczonego pod solą i pstrąga pieczonego na puree z awokado.
W tej konkurencji decydujący głos mieli zaproszeni goście. Immunitet powierzyli kapitanowi drużyny zielonej, którego pomocnicy przyrządzili zupę. Analogicznie do dogrywki automatycznie trafił kapitan najsłabszej drużyny - Michał Seferyński - typowany na zwycięzcę programu. Jego pomysł na karasia nie sprawdził się.
Główna konkurencja - sztafeta
Sztafeta jest uznawana przez uczestników każdej z edycji za najtrudniejszą konkurencję. Tym razem nie było inaczej. O kolejności pracy przy stanowiskach i składach decydował Michał Seferyński w ramach "pocieszenia" po poprzednim zadaniu. Jak wyglądały drużyny?
Tylko kapitanowie wiedzieli, co jest tematem zadania. Pozostali uczestnicy nie mogli obserwować pracy poprzedników. Drużyny miały 40 min na przygotowanie dania, którego podstawowym składnikiem jest majonez. Interpretacja tropów pozostawionych przez kapitanów pozostawała wiele do życzenia. W drużynie niebieskich dopiero trzeci na zmianie, czyli Dawid Szkudlarek, uratował skórę drużynie niebieskich, bo domyślił się, że chodzi właśnie o majonez. Zieloni natomiast całkowicie nie potrafili się porozumieć. Oliwia Bernady, która gotowała jako ostatnia, trafnie przeczuła zbliżającą się klęskę:
Zawaliliśmy zadanie - stwierdziła.
Jakie dania powstały?
Jurorzy skrytykowali jednak nie tylko finalne zadanie, ale też koncepcję.
Majonez jest tłusty, a chciałeś go podać z tłusta kaczką. Nie rozumiem - mówiła Ewa Wachowicz.
Choć drużynie niebieskich udało odczytać, że chodzi o majonez, danie określono jako "niejadalne". W związku z czym obaj kapitanowie (zielonych i niebieskich) zostali skierowani do dogrywki.
Dogrywka
Dawid Łagowski, Michał Seferyński i Daniel Bereziak wzięli udział w "egzaminie poprawkowym" jak to nazwał szef Amaro. Znów mieli zrobić majonez. Jurorom nie było do śmiechu.
Tacy szefowie to jest klęska! To jest katastrofa! - załamywał ręce Nowak.
Trudności dodał fakt, że na danie mieli jedynie 15 minut, kucharz musieli więc postawić na prostotę.
Co jurorom się najbardziej podobało? Zdecydowanie najlepiej wypadli Seferyński i Łagowski. Niestety, okazało się, że znów poległ Bereziak. Kucharz źle połączył smaki (znów podał tłusty produkt z tłustym majonezem). W dodatku znów w niewłaściwy sposób przygotował majonez.
Nie przedłużajmy i tak jesteśmy zażenowani - stwierdził Amaro .
Największą klęskę w odcinku poniósł jednogłośnie Daniel Bereziak i to jego czas w kuchni "Top Chefa" dobiegł końca.
Wstyd mi przed mamą. Zapłacę jej, aby nie oglądała tego odcinka - stwierdził Bereziak.
W zamyśle jurorów odcinek z majonezem jako "leitmotiv" miał sprawić, by żaden Polak na Wielkanoc nie podał majonezu ze słoika. Cóż, o recepturach na majonez niewiele się dowiedzieliśmy, za to wiemy już, że stanowi on problem nawet dla zawodowców.