Katarzyna Glinka podzieliła się swoją historią w książce "Mnie też zabrakło sił" wydanej 12 lutego. W publikacji gwiazda porusza temat zdrowia psychicznego, samoakceptacji i życiowych zmian. Do pracy nad książką aktorka zaprosiła psycholożkę i socjolożkę Ulę Struzikowską-Marynicz, która wnikliwie zinterpretowała doświadczenia gwiazdy.
Katarzyna Glinka: Warto otwarcie i bez wstydu mówić o życiowych trudnościach. Sama ich doświadczyłam, ale dzięki wsparciu specjalistów otrzymałam narzędzia, które pomogły mi je przezwyciężyć. Moją misją od tego czasu jest dzielenie się własnymi doświadczeniami z innymi kobietami i zachęcenie ich do stanięcia w prawdzie przed samą sobą. Musimy być świadomi, że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne, jak fizyczne. Dziś chodzimy do lekarza z różnymi przypadłościami, a problemy dotyczące psychiki wciąż jeszcze bagatelizujemy lub odsuwamy na dalszy plan. W najlepszym wypadku leczymy, zamiast im zapobiegać.
Chciałabym otoczyć tę dziewczynę ciepłem i wsparciem. Powiedziałabym jej, że rozumiem, przez co przechodzi, i wiem, jak trudne to dla niej chwile. Doradziłabym, by nie poddawała się emocjom, które w kryzysie bywają złym doradcą, ale jednocześnie pozwoliła sobie je przeżywać. Zachęciłabym ją, by mimo bólu skupiła się na sobie - zajrzała w głąb siebie i szczerze odpowiedziała na pytania: co czuję, dlaczego, czego tak naprawdę pragnę?
Tak. Każdą stratę trzeba przepracować, aby nie utknąć w jednym, czasem martwym punkcie. Dopiero wtedy można budować nowe życie i nowego siebie.
Powiedziałabym to samo - że warto szukać pomocy i nie należy się tego wstydzić. Ważne jest, by otwarcie mówić o swoim stanie, zwłaszcza gdy zaczyna on budzić niepokój. Nie powinniśmy zamiatać pod dywan tego, co narusza nasz psychiczny i fizyczny dobrostan. Trzeba zaakceptować, że przeżywanie trudnych chwil wymaga czasu - w świecie, który oczekuje natychmiastowych rozwiązań, nie istnieje "magiczna pigułka" na problemy. Wychodzenie z kryzysu to proces, który wymaga cierpliwości i pracy.
Oczywiście! Błędy nas uczą. Tak też wychowuję swoje dzieci - mają prawo do potknięć. Ważne jest to, jakie wyciągamy z nich wnioski i czy nie powtarzamy tych samych błędów. Czasem potrzebujemy kilku prób, by się czegoś nauczyć, ale to też są cenne lekcje. W Polsce mamy tendencję do oceniania innych i komentowania ich porażek. Ja uważam, że powinniśmy patrzeć na siebie nawzajem z większą wyrozumiałością. Wszyscy te błędy popełniamy, tylko udajemy, że jesteśmy idealni, legitymizując jednocześnie bezpardonowe krytykowanie innych. Gdybyśmy dawali sobie przyzwolenie do popełniania błędów, to zaręczam, że wszystkim nam na tej planecie żyłoby się lepiej. To są lekcje... Tylko ważne! Lekcje do odrobienia.
Dzisiaj wiem, że to długi proces. Terapia może trwać określony czas, ale warto mieć kogoś, kto pomoże nam zachować kontrolę nad własnym dobrostanem psychicznym. Dla mnie wsparcie psychologiczne stało się dodatkowym narzędziem, do którego sięgam raz na jakiś czas. Cenię sobie możliwość rozmowy z kimś, kto mnie nie ocenia, kto pomaga mi się zatrzymać, przejrzeć i zauważyć rzeczy, nad którymi powinnam pracować.
Każdy musi znaleźć swój własny sposób. Nie ma jednego eliksiru dla wszystkich. Zachęcam do tego, by przyjrzeć się sobie i sprawdzić, co nas relaksuje, co sprawia, że nabieramy sił. Dla mnie to natura, ale dla innych może być to coś zupełnie innego. Trzeba się przyjrzeć sobie, zobaczyć, co mnie wzmacnia.
Zależało mi na tym, aby książka miała wartość merytoryczną i była pomocą dla czytelników. Dlatego zaprosiłam do współpracy psycholożkę Ulę Struzikowską-Marynicz, która wzbogaciła ją fachową wiedzą.
Tak, te schematy nadal istnieją. Warto podejmować dyskusję na ten temat. Oczywiście sytuacja się zmienia, ale wciąż jest wiele do zrobienia w tym obszarze.
Tak. Dzięki temu można wracać do swoich zapisów i zobaczyć progres. W moim procesie zmiany często wydawało mi się, że nic się nie dzieje, a to inni widzieli moje postępy. Spisywanie myśli pozwala dostrzec własny rozwój.
Tak, szczególnie dla osób, które wcześniej nie dawały sobie na to prawa. Zdecydowanie tak, to duża zmiana.
Chciałabym, aby kobiety, do których kieruję swój przekaz, znalazły chwilę na zastanowienie się nad sobą i odpowiedzenie na pytania: "Czy jestem szczęśliwa?", "Czy czuję się dobrze?", "Czy to życie, które teraz prowadzę, naprawdę mi odpowiada?". Jeśli odpowiedź na te pytania będzie negatywna, zachęcam do refleksji, czy potrafimy poradzić sobie same, czy jednak warto poszukać wsparcia. Ważne, abyśmy nie bały się tej potrzeby. Wsparcie nie oznacza słabości, a szukanie pomocy to oznaka siły, nie powodu do wstydu.
W marcu rusza mój podcast ""40+ i luz", który poprowadzę z Anią Klimczewską. Będziemy przeprowadzać rozmowy na tematy kobiecości, dojrzałości i życiu po czterdziestce.