• Link został skopiowany

Tylko u nas Glinka opowiada o bolesnej przeszłości. W tle żałoba i trudne rozstanie

Katarzyna Glinka w szczerej rozmowie z redakcją Plotka opowiedziała o niedawno wydanej książce, terapii, radzeniu sobie ze stratą i sile, jaką daje wsparcie innych.
Katarzyna Glinka
Katarzyna Glinka, KAPiF

Katarzyna Glinka podzieliła się swoją historią w książce "Mnie też zabrakło sił" wydanej 12 lutego. W publikacji gwiazda porusza temat zdrowia psychicznego, samoakceptacji i życiowych zmian. Do pracy nad książką aktorka zaprosiła psycholożkę i socjolożkę Ulę Struzikowską-Marynicz, która wnikliwie zinterpretowała doświadczenia gwiazdy. 

Zobacz wideo 10 lat temu życie Katarzyny Glinki się posypało. "Leżałam na podłodze i nie mogłam się ruszyć"

Dlaczego zdecydowała się pani napisać książkę?

Katarzyna Glinka: Warto otwarcie i bez wstydu mówić o życiowych trudnościach. Sama ich doświadczyłam, ale dzięki wsparciu specjalistów otrzymałam narzędzia, które pomogły mi je przezwyciężyć. Moją misją od tego czasu jest dzielenie się własnymi doświadczeniami z innymi kobietami i zachęcenie ich do stanięcia w prawdzie przed samą sobą. Musimy być świadomi, że zdrowie psychiczne jest tak samo ważne, jak fizyczne. Dziś chodzimy do lekarza z różnymi przypadłościami, a problemy dotyczące psychiki wciąż jeszcze bagatelizujemy lub odsuwamy na dalszy plan. W najlepszym wypadku leczymy, zamiast im zapobiegać.

Śmierć ojca oraz relacja, która nie przetrwała próby czasu, były przełomem w pani życiu. Gdyby mogła pani cofnąć się do początku tej drogi i przekazać sobie z przeszłości jakąś radę, co by to było?

Chciałabym otoczyć tę dziewczynę ciepłem i wsparciem. Powiedziałabym jej, że rozumiem, przez co przechodzi, i wiem, jak trudne to dla niej chwile. Doradziłabym, by nie poddawała się emocjom, które w kryzysie bywają złym doradcą, ale jednocześnie pozwoliła sobie je przeżywać. Zachęciłabym ją, by mimo bólu skupiła się na sobie - zajrzała w głąb siebie i szczerze odpowiedziała na pytania: co czuję, dlaczego, czego tak naprawdę pragnę?

Czy przepracowanie żałoby otwiera na nowe życiowe doświadczenia?

Tak. Każdą stratę trzeba przepracować, aby nie utknąć w jednym, czasem martwym punkcie. Dopiero wtedy można budować nowe życie i nowego siebie.

Jakie słowa mogłaby pani powiedzieć innej osobie, która znajduje się na życiowym rozdrożu?

Powiedziałabym to samo - że warto szukać pomocy i nie należy się tego wstydzić. Ważne jest, by otwarcie mówić o swoim stanie, zwłaszcza gdy zaczyna on budzić niepokój. Nie powinniśmy zamiatać pod dywan tego, co narusza nasz psychiczny i fizyczny dobrostan. Trzeba zaakceptować, że przeżywanie trudnych chwil wymaga czasu - w świecie, który oczekuje natychmiastowych rozwiązań, nie istnieje "magiczna pigułka" na problemy. Wychodzenie z kryzysu to proces, który wymaga cierpliwości i pracy.

W książce przyznaje pani, że popełniła wiele błędów. Czy uważa pani, że błędy są potrzebne w życiu?

Oczywiście! Błędy nas uczą. Tak też wychowuję swoje dzieci - mają prawo do potknięć. Ważne jest to, jakie wyciągamy z nich wnioski i czy nie powtarzamy tych samych błędów. Czasem potrzebujemy kilku prób, by się czegoś nauczyć, ale to też są cenne lekcje. W Polsce mamy tendencję do oceniania innych i komentowania ich porażek. Ja uważam, że powinniśmy patrzeć na siebie nawzajem z większą wyrozumiałością. Wszyscy te błędy popełniamy, tylko udajemy, że jesteśmy idealni, legitymizując jednocześnie bezpardonowe krytykowanie innych. Gdybyśmy dawali sobie przyzwolenie do popełniania błędów, to zaręczam, że wszystkim nam na tej planecie żyłoby się lepiej. To są lekcje... Tylko ważne! Lekcje do odrobienia.

Głośno mówi pani o swojej terapii, która trwała kilka lat. Początkowo oczekiwała pani szybkich, niemal magicznych rozwiązań. Jak zmieniło się pani podejście do terapii?

Dzisiaj wiem, że to długi proces. Terapia może trwać określony czas, ale warto mieć kogoś, kto pomoże nam zachować kontrolę nad własnym dobrostanem psychicznym. Dla mnie wsparcie psychologiczne stało się dodatkowym narzędziem, do którego sięgam raz na jakiś czas. Cenię sobie możliwość rozmowy z kimś, kto mnie nie ocenia, kto pomaga mi się zatrzymać, przejrzeć i zauważyć rzeczy, nad którymi powinnam pracować.

W książce wspomina pani, że natura pomogła pani odnaleźć równowagę i spokój. Czy natura może pomóc także innym?

Każdy musi znaleźć swój własny sposób. Nie ma jednego eliksiru dla wszystkich. Zachęcam do tego, by przyjrzeć się sobie i sprawdzić, co nas relaksuje, co sprawia, że nabieramy sił. Dla mnie to natura, ale dla innych może być to coś zupełnie innego. Trzeba się przyjrzeć sobie, zobaczyć, co mnie wzmacnia.

Częścią publikacji są również opinie psychologa. Dlaczego uznała pani, że to ważny aspekt?

Zależało mi na tym, aby książka miała wartość merytoryczną i była pomocą dla czytelników. Dlatego zaprosiłam do współpracy psycholożkę Ulę Struzikowską-Marynicz, która wzbogaciła ją fachową wiedzą.

Wspominała pani o patriarchacie. Czy uważa pani, że wciąż funkcjonuje w społeczeństwie?

Tak, te schematy nadal istnieją. Warto podejmować dyskusję na ten temat. Oczywiście sytuacja się zmienia, ale wciąż jest wiele do zrobienia w tym obszarze.

W pani publikacji można zapisywać własne myśli i refleksje. Czy można ją traktować jako pamiętnik?

Tak. Dzięki temu można wracać do swoich zapisów i zobaczyć progres. W moim procesie zmiany często wydawało mi się, że nic się nie dzieje, a to inni widzieli moje postępy. Spisywanie myśli pozwala dostrzec własny rozwój.

Wspominała pani również o swoich słabościach. Czy przyznanie się do nich jest naturalnym procesem zmiany?

Tak, szczególnie dla osób, które wcześniej nie dawały sobie na to prawa. Zdecydowanie tak, to duża zmiana.

Czego chciałaby pani, aby czytelnicy nauczyli się z pani książki?

Chciałabym, aby kobiety, do których kieruję swój przekaz, znalazły chwilę na zastanowienie się nad sobą i odpowiedzenie na pytania: "Czy jestem szczęśliwa?", "Czy czuję się dobrze?", "Czy to życie, które teraz prowadzę, naprawdę mi odpowiada?". Jeśli odpowiedź na te pytania będzie negatywna, zachęcam do refleksji, czy potrafimy poradzić sobie same, czy jednak warto poszukać wsparcia. Ważne, abyśmy nie bały się tej potrzeby. Wsparcie nie oznacza słabości, a szukanie pomocy to oznaka siły, nie powodu do wstydu.

Jakie ma pani plany na ten rok?

W marcu rusza mój podcast ""40+ i luz", który poprowadzę z Anią Klimczewską. Będziemy przeprowadzać rozmowy na tematy kobiecości, dojrzałości i życiu po czterdziestce.

Więcej o: