• Link został skopiowany

Gitarzysta T.Love znów zabrał głos po odejściu z zespołu. Oberwało się Muńkowi Staszczykowi

Jan Benedek udzielił wywaodu, w którym opowiedział o kulisach swojego odejścia z T.Love. Okazuje się, że ta decyzja nie była spontaniczna. Według muzyka w grupie nie wszystko działa, delikatnie mówiąc, dobrze.
Jan Benedek i Muniek Staszczyk
Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl; KAPIF

8 października Jan Benedek - gitarzysta T.Love - opublikował na Facebooku oświadczenie, w którym poinformował, że nie jest już częścią zespołu T.Love. Muzyk w krótkim i enigmatycznym wpisie przyznał, że nie odnajduje się już w grupie, której liderem jest Muniek Staszczyk. "Dojechaliśmy do stacji końcowej naszej współpracy z Zygmuntem Staszczykiem. Ja jadę dalej swoją drogą z paroma refleksjami. Do wspólnego tworzenia muzyki potrzebny jest wspólny głos, wspólne emocje i przyjacielskie relacje. A nie ma dobrych relacji bez szacunku i transparentności. Szczerze powiem, że nie do końca odnajduję się w najnowszej muzyce prezentowanej jako T.Love/Muniek" - mogliśmy przeczytać. Teraz Benedek w rozmowie z "Faktem" ujawnił nieco więcej o kulisach odejścia z zespołu. 

Zobacz wideo Krzysztof Zalewski: Niektóre emocje są zbyt osobiste, by się nimi dzielić

Jan Benedek o odejściu z T.Love 

Informacja o tym, że Jan Benedek odchodzi z T.Love poruszyła fanów zespołu. O decyzji muzyka rozpisywały się media. Teraz sam zainteresowany postanowił zabrać głos. "To była trudna decyzja postawić Muńkowi sprawy w jasny, otwarty sposób. Ale po prostu nie mogło to dalej tak wyglądać" - zdradził w rozmowie z "Faktem". 

Gitarzysta grzmiał, że nie podobało mu się to, jak działa zespół, zwłaszcza to, że rzekomo nie zawierano umów niczym w "amatorskiej kapeli w garażu". Nie owijał przy tym w bawełnę. - Tu powinny obowiązywać jasne, spisane zasady i wzajemny szacunek. Część rzeczy jest uregulowana w umowie z managementem, ale z właścicielem nazwy nie mamy żadnych umów. W praktyce wszyscy funkcjonujemy więc bez formalnego zabezpieczenia: "na gębę" - stwierdził.

Kontrowersyjna okazała się też inna kwestia. Benedek miał nagrać z zespołem trzy swoje piosenki, pojawiło się jedno "ale" w sprawie współpracy ze Staszczykiem. - Piosenki były mile widziane, ale kwestia wspólnego grania pod szyldem T.Love miała już zależeć wyłącznie od jego decyzji. To pokazało mi definitywnie, że trudno tu mówić o partnerskiej współpracy - dodał. Na tym nie koniec, bo Muńkowi Staszczykowi znów się oberwało.

Szanuję Muńka jako artystę, ale mam wrażenie, że traktuje ludzi w zespole bardziej, jak wykonawców do wymiany niż współtwórców projektu

- powiedział tabloidowi Benedek. Gitarzysta dodał, że jego decyzja o odejściu z zespołu nie była spontaniczna i myślał o niej już długo. Ponadto ujawnił, że ma bardzo ograniczony kontakt ze Staszczykiem. 

Muniek Staszczyk o odejściu Jana Benedeka z T.Love 

Po tym, jak Benedek ogłosił, że żegna się z grupą, zespół także wydał oświadczenie, w którym podziękował gitarzyście za współpracę. Poinformowano również, że na jego miejsce znaleziono już innego muzyka - Macieja Majchrzaka. Mniej sympatycznie zrobiło się, gdy to Muniek Staszczyk zabrał głos. - Janek jest świetnym kompozytorem i gitarzystą, i wiele wniósł do historii T.Love. Razem stworzyliśmy "Warszawę" i "Kinga", ale ma bardzo trudny charakter i dlatego też bardzo ciężko się z nim pracuje, i dlatego musieliśmy się rozstać - powiedział "Faktowi". 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: