Katarzyna Skrzynecka po raz kolejny udowodniła, że jest królową... KICZU! W przedświąteczny poranek znana aktorka i była prowadząca "Tańca z gwiazdami" gościła w porannym programie "Dzień Dobry TVN". To co miała na sobie, woła o pomstę do nieba! Ba, to nie powinno się wydarzyć! Skrzynecka za wszelką cenę chce zyskać miano ikony złego stylu i konsekwentnie pracuje nad tym wizerunkiem. Postanowiłem przypatrzeć się jej ostatniej stylizacji i znaleźć 5 powodów, dla których powinna zainwestować w stylistkę. Pierwszy powód: ogólna stylizacja!
Drugim powodem dla którego postanowiłem przyjrzeć się tej "stylizacji" są niewątpliwie legginsy. CO TO JEST? Nie dość, że kolor wyraźnie nie pasuje do jej jasnej karnacji, to baaaaaardzo ją grube rajtuzki pogrubiają. Tym bardziej dziwi mnie ten wybór, bo w każdym z wywiadów (a jest ich niemało) aktorka podkreśla, jak bardzo dba o sylwetkę pod okiem swojego męża, zajmującego się na co dzień treningiem personalnym. Nogi powinna mieć więc świetne. Gwiazda postanowiła jednak przysłonić je prezentując, przepraszam za skojarzenie, serdelki! No i te podkolanówki, które odcinają nogi pod kolanami!
Być może Katarzyna Skrzynecka zdecydowała się założyć okropne legginsy, by było jej ciepło. Na występ w telewizji wybrała bowiem krótką czerwoną spódniczkę mini. Mini w jej wieku? Nie mam nic przeciwko. Pod warunkiem, że spódnica nie podkreśla tego, co nie powinna. W tym wypadku mini i zbyt krótka kurtka, skracającą wszystko, co się tylko da. Eh... Z Katarzyną Skrzynecką jest jak w tym mądrym polskim porzekadle. Kwiecień plecień, bo przeplata...
Czwartym grzechem głównym aktorki jest ortalionowa kurtka, która wyszła z mody jakieś... hmmm... 10-15 lat temu?. A stylizację pogrążają futrzane elementy i brązowy pas. Bałagan! O co chodzi? Nie mam pojęcia! Wiem tylko jedno. Jest źle!
Czerwone buty na obcasie same w sobie nie są złe. Tutaj Skrzyneckiej należy się mały plusik. Jednak jakaś życzliwa przyjaciółka musiała szepnąć na ucho gwieździe, że do butów należy dobierać taki sam kolor torebki. A nie wspomniała, że dodatki powinny, jak sama nazwa wskazuje, DODAWAĆ aktorce klasy. W tym przypadku było zupełnie odwrotnie. Czerwień w nadmiarze sprawiła, że Skrzynecka bardziej przypomina żonę Świętego Mikołaja, niż gwiazdę udającą się na występ w telewizji. Czerwona (w tym świetle widać, że z dodatkiem różu) mini, czerwone buty, czerwona torebka, czerwone rękawiczki, czerwone kolczyki, WSZYSTKO CZERWONE!!!! Niestety, mimo wielkich starań, wyszło naprawdę koszmarnie. Szkoda.