Ireneusz Krosny to znany z kabaretu polski mim, który specjalizuje się w pantomimie komicznej. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów tej dziedziny w Polsce. Zyskał popularność i uznanie publiczności dzięki swojemu unikalnemu stylowi. Krosny łączy w swoich występach elementy komiczne z przekazem artystycznym. Występuje podczas największych festiwali, gdzie staje na scenie wraz z największymi grupami satyrycznymi w kraju. W najnowszym wywiadzie w gorzkich słowach podsumował, to co w ostatnich latach dzieje się w polskim kabarecie.
Ireneusz Krosny wziął ostatnio udział w podkaście RMF FM "Co u nich słychać?" i z rozrzewnieniem wspominał dawne kabarety, którym te współczesne nie dorastają nawet do pięt. Wymienił m.in. Kabaret Starszych Panów, który dzięki subtelnemu humorowi i elegancji był oglądany również przez młodsze osoby. "Jak sobie przypomnimy Kabaret Starszych Panów, to mogły to oglądać całe rodziny, mogły to oglądać dzieci i wszystko było w porządku" - podkreślił. Krosny wspomniał, że we współczesnym kabarecie zaszło wiele zmian i pojawia się bardzo dużo wulgaryzmów, co sprawia, że treści nie są już odpowiednie dla tych młodszych pokoleń.
W tej chwili żałuję, że w mnóstwie kabaretów pojawiają się wulgaryzmy. Uważam, że gdzieś tracimy to piękno
- podkreślił.
Ireneusz Krosny przyznał, że wulgaryzmy są aktualnie wszechobecne w kabarecie i pojawiły się w nim za sprawą spopularyzowania stand-upu. Artysta podkreślił, że działa to destrukcyjnie na poziom polskich kabaretów. Sam także w swoich przedstawieniach unika poruszania wątków związanych m.in. z alkoholem, bo nie chce zniżać się do tego poziomu.
Wulgaryzmy się po prostu pojawiają bez przerwy. Uważam, że ma to związek z pojawieniem się stand-upu w Polsce. Ponieważ stand-up się spopularyzował i się sprzedaje, to kabarety ruszyły w tę stronę, chcąc się utrzymać na fali. Postanowiły zaczerpnąć ze stand-upu to, co on ma wyjątkowego, czyli po prostu przekleństwa. Dla mnie to jest ślepa ulica
- podkreślił komik.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!