Sean "Diddy" Combs został w końcu aresztowany, po tym gdy kilka miesięcy temu postawiono mu nieokreślone zarzuty federalne. Cały czas nie zostały one podane do publicznej wiadomości. Teraz media dotarły do informacji o tym, co odkryto wówczas podczas przeszukania jego rezydencji. Jak podaje "Page Six", federalni skonfiskowali m.in. "narkotyki i ponad 1000 butelek oliwki dla niemowląt i lubrykantu". Ponoć pracownicy rapera nie przeszkadzali w trakcie czynności FBI. Źródła w organach ścigania przekazały CBS, że śledztwo wobec Diddy'ego prowadzone jest przez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Adwokat muzyka, Marc Agnifilo szybko zareagował na aresztowanie swojego klienta. Nie kryje rozżalenia i złości. "Jesteśmy rozczarowani decyzją o wszczęciu postępowania karnego, które uważamy za niesprawiedliwe" - orzekł w komunikacie dla BBC. Prawnik dodał, że jego klient jest "przedsiębiorcą, który sam się dorobił majątku, jest kochającym ojcem i filantropem". "Przez ostatnie 30 lat budował imperium, kochając swoje dzieci i pracując na rzecz podniesienia na duchu czarnej społeczności" - wskazał. Należy jednak pamiętać, że pod koniec ubiegłego roku była partnerka rapera - Cassie - oskarżyła go o stosowanie wobec niej przemocy. Na dowód jej słów w sieci pojawiło się także nagranie, na którym widać, jak muzyk się nad nią znęca. Minęło kilka miesięcy i w lutym raper doczekał się kolejnych problemów z prawem. Wtedy z kolei został oskarżony przez producenta muzycznego m.in. o napaść.
Z aktu oskarżenia ujawnionego właśnie przez "Page Six" dowiadujemy się, że raper rzekomo "bił, kopał, rzucał przedmiotami, a czasami ciągnął ofiary za włosy". "Combs poddawał ofiary fizycznemu, emocjonalnemu i werbalnemu znęcaniu się. (...) Utrzymywał kontrolę nad swoimi ofiarami, między innymi poprzez przemoc fizyczną, obietnice możliwości kariery, udzielanie i grożenie wstrzymaniem wsparcia finansowego oraz inne środki przymusu, w tym śledzenie ich miejsca pobytu, dyktowanie wyglądu ofiar, monitorowanie ich dokumentacji medycznej, kontrolowanie ich mieszkań i dostarczanie im substancji kontrolowanych" - czytamy.
Po opublikowaniu w sieci filmiku, na którym Diddy zachowuje się przemocowo, sam zainteresowany zabrał głos. "Byłem s*********y. Sięgnąłem dna. Ale nie szukam żadnych wymówek. Moje zachowanie w tym filmie jest niewybaczalne. Biorę pełną odpowiedzialność za swoje czyny w tym filmie. Byłem wtedy zniesmaczony tym, co zrobiłem. Teraz jestem zniesmaczony. Poszedłem i szukałem profesjonalnej pomocy. Musiałem iść na terapię, pójść na odwyk. Musiałem prosić Boga o jego miłosierdzie i łaskę. Bardzo mi przykro, ale z każdym dniem staram się być lepszym człowiekiem. Naprawdę nie proszę o przebaczenie. Jest mi naprawdę przykro" - mogliśmy przeczytać na jego Instagramie.
Doświadczasz przemocy domowej? Szukasz pomocy? Możesz zgłosić się na przykład do Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Bezpłatna infolinia czynna jest całodobowo pod numerem telefonu 800 12 00 02. Więcej informacji znajdziesz na tej stronie. Jeśli występuje zagrożenie życia - dzwoń na numer alarmowy 112.