Media od dłuższego czasu rozpisują się na temat stanu zdrowia Donalda Trumpa. Początkowo chodziło o jego dłonie. W lutym tego roku podczas spotkania z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem na jednej z nich zauważono wyraźne odbarwienie. Podobny siniak pojawił się u prezydenta również w kwietniu, podczas wręczenia Trofeum Naczelnego Dowódcy w Waszyngtonie. Od tego czasu Trump nie pokazuje się bez korektora, którym przykrywa to, co od kilku miesięcy wzbudza silne emocje. Rzeczniczka Białego Domu stwierdziła, że siniaki są wynikiem "częstych uścisków dłoni". Nie wszyscy uwierzyli w jej słowa. Teraz temat zdrowia Trumpa znów wrócił na nagłówki. Tym razem nie za sprawą siniaków, a czegoś zupełnie innego.
W sieci pojawiły się zdjęcia prezydenta Stanów Zjednoczonych ze spotkania z premierem Kanady. Media od razu zwróciły uwagę na kostki Trumpa, które są wyraźnie spuchnięte. Na nowo rozgorzała dyskusja na temat jego zdrowia. Warto jednak przypomnieć, że kilka miesięcy temu u 79-latka stwierdzono przewlekłą niewydolność żylną. "Donald Trump sam zgłosił się do lekarzy po tym, jak zauważył obrzęk kończyn dolnych" - przekazała rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. W oświadczeniu podkreśliła, że podczas badań nie wykryto zakrzepicy żył głębokich, niewydolności serca, chorób nerek ani ogólnoustrojowych schorzeń.
W 2013 roku Paulina Krupińska reprezentowała Polskę na światowym konkursie piękności w rosyjskim Krasnogorsku. To właśnie tam poznała prezydenta Stanów Zjednoczonych. - Przyszedł do naszej garderoby, w której byłam z Miss Filipin. To był czas kataklizmu w Filipinach i on przyszedł złożyć jej kondolencje. Zrobiłyśmy sobie z nim zdjęcia - wspominała w rozmowie z Magdą Mołek. Zapytana o to, jak się czuje po latach z faktem, że ma zdjęcie z Trumpem, odpowiedziała wprost. - To nie jest przyjemne robić sobie zdjęcie z kimś takim, ale z drugiej strony, nie każdy ma zdjęcie z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zobacz więcej: Krupińska wspomina spotkanie z Trumpem. "To nie jest przyjemne".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!