• Link został skopiowany

Sąd: Doda nie zachowuje się jak kobieta lekkich obyczajów

"Fakt" musi zapłacić 30 tysięcy złotych i...
kapif

Doda procesowała się z "Faktem" o artykuł z grudnia 2005 roku pt. "To już koniec miłości". Dotyczył on rzekomego rozstania piosenkarki z Radkiem Majdanem. Opisano, że zwracają się do siebie obraźliwie, że wzajemnie podejrzewają się o zdradę, że sprzedają filmiki ze scenami intymnymi ze swym udziałem, a "Doda handluje swymi wdziękami" i zachowuje się jak kobieta lekkich obyczajów.

Po procesie (utajnionym na wniosek Dody) sąd uznał, że "obraźliwy i nieprawdziwy" artykuł naruszył jej dobra osobiste - takie jak dobre imię i prywatność.

To było wejście z butami w życie 20-letniej, początkującej wówczas piosenkarki - mówiła sędzia Monika Dominiak.

Sąd zdecydował, że Rabczewska ma dostać 70 tys. zł odszkodowania. W piątek sprawa wróciła na wokandę, bo tabloid się odwołał. Reprezentujący go adwokat dowodził, że Doda "całą swą karierę buduje na skandalach" i "pokazuje się w skandalicznych ubraniach lub bez nich". Podkreślał, że Doda i Majdan już się rozwiedli (w 2009 r. "kolorowa" prasa pisała o rozpadzie związku).

W sumie tu chodzi o pieniądze - oświadczył adwokat.

Adwokat Dody (której nie było w sądzie ) zapewniał, że jego klientka nie jest pieniaczem, bo "wytoczyła tylko trzy procesy".

Ostatecznie sąd uznał, że "Fakt" musi przeprosić Dodę. Zmniejszył jednak z 70 tys. do 30 tys. zł kwotę zadośćuczynienia (Doda żądała 100 tys.).

Janus

Więcej o: