Agnieszka Frykowska wraz ze swoją babcią Ewą Morelle (legenda lat 60.) postanowiła udzielić szczerego wywiadu magazynowi "Viva!".
Jej ojciec i dziadek zginęli w tajemniczych okolicznościach . Frytka nie wiedziała o niczym do momentu, kiedy pojawiła się w programie "Big Brother ".
Zaczęto pisać: "To Agnieszka z TYCH Frykowskich". Przedtem nie miałam pojęcia o moich korzeniach, nie interesowały mnie. Zresztą długo nikt nie opowiedział mi o tragicznej śmierci dziadka zabitego przez bandę Mansona w willi Romana Polańskiego. Kiedy się dowiedziałam, doznałam szoku - opowiada Frytka w wywiadzie
Agnieszka nie miała kontaktu z babcią . Nie widziały się aż 10 lat - ostatnio na pogrzebie ojca celebrytki. Podobno rozdzielili je ludzie.
Jednak ostatnio Frytka zaprosiła babcię na premierę sztuki "Śluby panieńskie", w której zagrała główną rolę.
Chciałam, żeby zobaczyła, że coś potrafię. Że jestem aktorką - wyznaje Aga
Babcia oczywiście przyszła i była ze swojej wnuczki bardzo dumna. Teraz panie nadrabiają stracony czas .
Prasa już wielokrotnie rozpisywała się na ten temat, jednak dopiero w wywiadzie została wyjaśniona sprawa spadku, który ma otrzymać Agnieszka .
Moja była teściowa rozpętała całą sprawę. Bartkowi (ojciec Frytki - przyp. red.) amerykański sąd przyznał pół miliona dolarów odszkodowania. Gdy Bartek umarł, spadek przeszedł na jego dzieci. Ale wypłacić je musi Manson, który siedzi w więzieniu. Jak człowiek uwięziony może wypłacić jakieś pieniądze?! - tłumaczy Ewa Morelle
Możliwe, że coś kiedyś Agnieszka dostanie. Na razie będzie mieć to, co sama wypracuje - dodaje
A Agnieszka pracy się nie boi. Kończy studia, wytrwale chodzi na castingi i nie poddaje się.
Więcej w najnowszym numerze "Vivy!".