W wywiadzie dla "Gali" Mateusz Damięcki skarży się na nadmiar pracy spowodowany propozycjami, które posypały się po zakończeniu zdjęć do filmu " Kochaj i tańcz ". Rzucając się w wir pracy, aktor zapomniał zadbać o samego siebie i swoją kondycję, która znacznie poprawiła się dzięki ciężkiej pracy na planie.
Co stało się ze wspaniałymi bicepsami Damięckiego?
Były, bo dźwigałem stosy cegieł i wiadra cementu. Ale teraz się lekko zaniedbałem siłowo. Cóż, człowiek uczy się na błędach. Widać należę do grona lekkoduchów - powiedział aktor
Jak słusznie zauważył serwis se.pl, między słowami Mateusza można wyczytać, co aktualnie jest dla niego najważniejsze - oczywiście kariera, a co za tym idzie, także i pieniądze. Tym samym życie osobiste i czas dla samego siebie odeszły na dalszy tor. Pewnie zmieni się to dopiero za kilka lat.