Kasia Kowalska w najnowszej Machinie udzieliła świetnego wywiadu. Mimo,że nie zdradza zbyt wiele ze swojego życia, to można wyczuć, że była to bardzo szczera rozmowa:
Kasia opowiedziała o trudnych relacjach z braćmi i rodzicami. Czasami czuła się jak "kopciuch":
... Gdy brat przyjechał na przepustkę z wojska, po kościele poszłam po pączki, ale po drodze spotkałam koleżankę i trochę się zagadałam... Strasznie wtedy oberwałam od matki...Nie rozumiałam, dlaczego aż tak ostro musiała zareagować...Poczułam się wtedy jak kopciuch i postanowiłam się otruć. Połknęłam wszystkie proszki, jakie były w domu i czekałam na śmierć w swoim małym pokoju.
Kowalska mówi też o życiu buntowniczki:
Wpadłam w towarzystwo metalowców, długie włosy, gitary, ramoneski, Sepultura, Napalm Death, Metallica... Zawsze chciałam być kumplem, więc gdy koledzy pili wódkę szklankami, robiłam to samo.
Artystka opowiedziała Machinie o trudnym czasie, który nastał przed nagraniem ostatniej płyty:
Czasem miałam jednak takie doły, że prowadząc samochód, nagle zaczynałam płakać, że życie nie ma sens. Dzwoniłam wtedy do Zbyszka Hołdysa, a on na to: "Dziewczyno, przestań pić.Nagraj płytę na trzeźwo, proszę cię. Zrób to dla mnie. Odstaw wszystko,oczyść się. Nakręć się uczuciem"
Polecamy grudniową Machinę. A szczególnie wywiad z Kasią.