Wiele osób z pewnością pamięta wypadek, do którego doszło 15 lipca 2023 roku w centrum Krakowa. Rozpędzony samochód syna Sylwii Pertetti, gwiazdy programu "Królowe życia", wypadł z drogi i dachował po schodach w okolicy Mostu Dębnickiego. Oprócz młodego mężczyzny zginęła także trójka jego kolegów. Przeprowadzone badania pozwoliły stwierdzić, że kierujący miał 2,3 promila alkoholu we krwi. Według śledczych w chwili wypadku samochód mógł jechać nawet 150 km/h.
W niedawno opublikowanym artykule "Gazety Wyborczej" można było przeczytać informację o tym, na jakim etapie obecnie znajduje się śledztwo. Zebrano już cały materiał dowodowy. Ukończona jest również rekonstrukcja wypadku. Niestety wciąż brakuje jednego ważnego elementu, którym są zeznania świadka, który przechodził przez drogę, gdy kierowca stracił kontrolę nad pojazdem. Mężczyzna cudem uniknął wtedy potrącenia. Całą sytuację zarejestrowały kamery. Okazało się, że to turysta z zagranicy, którego mieli w późniejszym czasie przesłuchać brytyjscy śledczy. Takie czynności do tej pory nie zostały podjęte. Co ma zamiar zrobić prokuratura?
Bezczynność brytyjskich śledczych jest dosyć zaskakująca. Prokuratura postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i wystosować odpowiednie pismo. - W najbliższych dniach zostanie skierowany wniosek ponaglający. Gdy tylko otrzymamy zeznania, będzie można uzupełnić opinię biegłych i zamknąć śledztwo - przekazał "Gazecie Wyborczej" prok. Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Śledztwo, które miało zakończyć się w połowie stycznia tego roku, najprawdopodobniej potrwa znacznie dłużej. Syn Peretti w chwili śmierci miał zaledwie 24 lata. Pogrzeb mężczyzny odbył się 21 lipca na cmentarzu w Grębałowie. ZOBACZ TEŻ: Córka słynnej aktorki zginęła w wypadku. Samochód prowadził Xawery Żuławski. "Zginęła też część mnie"
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!