Veronika Rajek to słowacka modelka, która ma całkiem sporo obserwujących w mediach społecznościowych. Obecnie jest to ponad sześć milionów osób. Jak sama jednak przyznaje, w jej przypadku zdobycie i podtrzymywanie zainteresowania obserwatorów nie jest łatwe. Kobieta często dostaje zgłoszenia, jakoby jej konto miałoby być nieprawdziwe. Czasem jest nawet usuwane. Wszystko ponoć przez wyjątkową urodę influencerki. - Jestem tak gorąca, że ludzie myślą, że jestem fejkiem - wyznała w rozmowie z Jam Press. Więcej zdjęć Veroniki znajdziesz w galerii na górze strony.
Influencerka przyznała, że nie ingeruje przesadnie w swoje zdjęcia. Owszem, wygładza skórę, ale to podobno jedyna rzecz, którą "ulepsza". Najczęstszy zarzut ze strony fanów dotyczy jej piersi. Większość twierdzi, że są sztuczne. By udowodnić, że wszyscy się mylą, modelka podjęła dosyć stanowcze kroki. - Ludzie kwestionują naturalność moich piersi, więc poszłam do lekarza… aby udowodnić, że są prawdziwe, bez żadnych ulepszeń, implantów ani blizn. Moja lekarka była naprawdę zaskoczona, ponieważ też pomyślała, że przeszłam operację i powiedziała, że mam najpiękniejsze naturalne piersi - mówiła w rozmowie z Jam Press. Rajek wyznała, że taki wygląd zawdzięcza regularnym ćwiczeniom.
Olbrzymia popularność na Instagramie nie przekłada się na liczbę znajomych w rzeczywistości. Modelka w tym samym wywiadzie żaliła się, że bardzo trudno nawiązać jej jakiekolwiek relacje. - Nie sądzę, że jestem idealna, ale ludzie się mnie boją i nie chcą ze mną rozmawiać. Mam gorzej, bo ludzie utrudniają mi życie, bo jestem piękna. Sama influencerka zażartowała również ze zgłoszeń jej konta. - Nazywam siebie kosmitą… ludzie nawet nie wierzą, że istnieję - dodała. Mimo że spora część osób twierdzi, że to tzw. catfish, czyli nieprawdziwe konto, to profil modelki wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem. ZOBACZ TEŻ: Fagata na zdjęciach z początków kariery. Jeszcze nie miała pieniędzy na zabiegi