Nicholas Hoult zadebiutował na dużym ekranie, gdy miał 12 lat. Brytyjski komediodramat "Był sobie chłopiec" zapewnił mu świetny start i choć niewiele było o nim słychać, swojej szansy nie zmarnował. Do jego największych sukcesów zaliczyć można drugoplanową rolę w oscarowym "Samotnym mężczyźnie" u boku Colina Firtha oraz główną rolę w obrazie "Mad Max: Na drodze gniewu". Mediom oczywiście nie umknęło, że Nicholas wyrósł na niezłego przystojniaka.
Jednak kiedy w niedzielę Hoult zjawił się na festiwalu Sundance, trudno było uwierzyć, że to naprawdę on.
Aktor nie tylko wychudł, ale też zapuścił wąsy.
Wyglądał jak nie on - podsumowuje "Daily Mail".
I trudno się z tym nie zgodzić.
WJ