Tomasz Lis w wywiadzie dla "Wyborczej" skrytykował polską prawicę, co oczywiście nie spodobało się jej zaciekłym zwolennikom. Na Twitterze atakowali nie tylko jego samego, ale i jego najbliższą rodzinę.
W perfidny sposób wypowiedziała się prawicowa blogerka, Irena Szafrańska. Zarzuciła dziennikarzowi, że jego córki mają "narkotykowe skłonności", a on sam jest "pedofilem". W końcu do dyskusji włączyła się sama Hanna Lis.
Tomasz Lis nie odpowiadał na ataki hejterów, ale odniósł się do nich w felietonie , który napisał dla "natemat.pl":
Kilka godzin po tym, jak w Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad ze mną, zdominowany przez prawicowych oszołomów Twitter zaroił się od wpisów "patriotów" o mnie, o moich dzieciach, o mojej żonie. Rozgorzała na przykład pełna emocji dyskusja o moim "niewątpliwym", acz skrywanym homoseksualizmie. Pojawiły się insynuacje na temat moich dzieci. Pojawiły się, powtarzane przez prawicowych trolli od lat, insynuacje na temat mojej żony - czytamy.
Zapowiedział też, że nie ma zamiaru przestać głosić swoich poglądów, a jedyne o co się boi to Polska:
Jeśli więc te żałosne szumowiny, w przestrzeni internetowej fabrykują brudy na mój temat, muszę im z góry odpowiedzieć. Nie uciszycie mnie. Wręcz przeciwnie.
Przypomnijmy, w wywiadzie dla "Magazynu Świątecznego" "Gazety Wyborczej" Tomasz Lis skrytykował PiS oraz prezesa Kaczyńskiego.
Wirtuozem gry na czarnych klawiszach polskiej duszy okazał się Jarosław Kaczyński. On je czuje, rozumie, nazywa i używa. Tej muzyce, temu szaleństwu nienawiści i mrocznych stron sprzyja nowoczesna technologia - powiedział.
jus