Od czwartku trwa gorąca dyskusja w sprawie konfliktu Magdy Gessler i luksusowego hotelu Dolina Charlotty w Słupsku. Restauratorka udała się tam na odpoczynek po nagraniu kolejnego odcinka "Kuchennych rewolucji". Obsługa hotelu twierdzi, że Gessler nie chciała zapłacić za nocleg. Gessler zaś odpierała ataki i tłumaczyła, że hotel nie spełnił jej podstawowych oczekiwań ( "Chciała wyjechać bez płacenia za nocleg w hotelu". Gessler: Spotkamy się w sądzie. Interweniuje prezydent miasta! ).
Magdzie Gessler nie spodobało się, że menedżer i obsługa restauracji zaczęli ją publicznie oczerniać i robić z niej "rozkapryszoną gwiazdę". Restauratorka całą sprawę drobiazgowo opisała na stronie Smakiżycia.pl.
Restauratorka twierdzi przede wszystkim, że za wysoką cenę za pokój, powinno się oczekiwać wszelkich wygód, a jej nikt nawet nie pomógł we wniesieniu bagaży.
Naiwnie sądziłam, że cena apartamentu (720 zł za noc) oznacza, że przynajmniej ktoś z obsługi pomoże mi wnieść do pokoju bagaże. Okazało się, że niekoniecznie. Hm - napisała na Smakiżycia.pl.
Restauratorka z właściwą sobie ironią opisała zdarzenie, które chyba najbardziej wytrąciło ją z równowagi:
Odebrałam kartę do wynajętego apartamentu, chwyciłam walizkę, dotarłam do pokoju i otworzyłam drzwi, dzięki czemu mogłam ujrzeć wewnątrz bardzo miłą parę niekoniecznie ubraną. Hm. Recepcjonistka twierdziła w sposób niewzruszony, że to niemożliwe, toteż udała się do tego pokoju wraz ze mną, żeby drzwi otworzyć i ponownie obejrzeć sobie Bogu ducha winnych ludzi, którzy chyba już zdążyli się ubrać. Nie wiem, tym razem wolałam nie zaglądać - napisała.
Ale przyłapanie in flagranti baraszkującej pary w luksusowym hotelu to jeszcze nie wszystkie przygody, które czekały na Gessler tego wieczoru. Restauratorka twierdzi, że wędrowała po hotelu i co chwilę przydzielano jej kolejny pokój.
Potem udało się znaleźć inny pokój, potem trzeba było mnie stamtąd przenieść, bo jednak zajęty, z następnego też szybko mnie wymeldowano - opisała.
Kiedy Gessler przydzielono w końcu "Apartament królewski", w którym gościł sam Carlos Santana, w nim też czekała na nią niemiła niespodzianka:
W ostatnim pokoju, w którym się znalazłam nie było klimatyzacji, a dostawione urządzenie prawdopodobnie było popularną Farelką, bo zamiast chłodzić - grzało. W trzydziestu sześciu stopniach moja wizażystka mogła tylko pomarzyć o zrobieniu mi dobrego make-up'u, a ja właśnie wtedy przestałam marzyć o czymkolwiek - wyjaśniła.
Na początku swojego tekstu Gessler zacytowała fragment wstępu do Kodeksu Etyki Hotelarza.
Naturalnym dążeniem człowieka, niezależnie od światopoglądu, jest pragnienie psychiczne do uczciwości, rzetelności i zgody. Dążność ta charakteryzuje w sposób oczywisty także i przedsiębiorców, dla których przestrzeganie powszechnie przyjętych wzorców zachowań jest oczywiste - napisała.
To, co najbardziej wytrąciło ją z równowagi to fakt, że o sprawie zostały poinformowane media i brak dyskrecji menadżera.
Domyślam się, że nie obowiązuje Pana cytowany przeze mnie na początku "Kodeks Etyki Hotelarza", opracowany przez Polską Izbę Hotelarstwa. (...) Już w pierwszym punkcie przeczyta Pan o rozstrzyganiu sporów i zasadzie hotelowej dyskrecji. Łamanie wszelkich zasad rzadko któremu biznesowi wychodzi na dobre. Jako wielbicielka kunsztu Carlosa Santany mam również nadzieję, że wchodząc do pokoju Pan Santana nie zastanie w łóżku swoich wielbicieli i nie będzie przenosił się z pokoju do pokoju częściej niż raz - zakończyła Gessler.
W rozmowie z telewizją GP 24, Gessler poszła jeszcze dalej. Oberwało się nawet architektowi, który według niej źle zaplanował niewygodny hotel.
Architekt chyba zwariował, jak budował ten hotel, bo był pijany. Cała konstrukcja hotelu nie ma w sobie żadnej logiki. Wszystko jest zrobione przez kogoś, kto ewidentnie zdobył papiery architekta fuksem. Jeżeli apartament, za który płacisz najwięcej jest odwrócony na parking, to coś jest nie tak - powiedziała.
Recepcjonistka hotelu, Małgorzata Napiórkowska twierdzi, że Gessler zaczęła przeklinać i wyzywać obsługę od najgorszych:
Zmieszała nas wszystkich z błotem, używała wulgaryzmów, k...wy, świry, głupki, mówiła mi to osobiście w oczy, jak przyszła się rozliczyć - dodała w rozmowie z telewizją GP 24.
A propos rozliczenia - Magda Gessler nigdzie już nie podejmuje tego tematu. Obsługa hotelu twierdziła, że chciała opuścić swój pokój bez płacenia rachunku. Opiewał on na niebagatelną kwotę 3,5 tysiąca złotych! Hotel podobno udzielił gwieździe rabatu i to na kwotę tysiąca złotych. Chociaż Gessler nadal była niezadowolona, w końcu zapłaciła za pobyt kartą.
Vic