W Telewizji Publicznej wrze! Informacja o odsunięciu Hanny Lis od prowadzenia "Wiadomości" spadła na samą dziennikarkę jak i na redakcję serwisu jak grom z jasnego nieba. Najgorsze dla samej zainteresowanej jest to, że o wszystkim dowiedziała się od dziennikarzy, a nie swoich pracodawców. "Rzeczpospolita" napisała, że to szef "Wiadomości", Krzysztof Rak, podjął decyzję o zawieszeniu Hannny Lis . Dziennikarka tłumaczyła, że to bzdura, bo od kilku miesięcy świetnie jej się współpracowało z Krzysztofem Rakiem . Mało tego, twierdziła, że na stopie prywatnej też się bardzo polubili. Tym bardziej zdziwiła ją informacja "Rzeczpospolitej".
Nowe światło na całą sytuację rzuca wczorajsze zwolnienie Raka z funkcji szefa "Wiadomości". Hanna Lis w rozmowie z dziennikarzami zasugerowała, że za jej zawieszenie może być odpowiedzialny wiceprezes TVP Sławomir Siwek, który od lat jest związany z PiS-em. Nie jest tajemnicą, że od przejścia do "Wiadomości" Hanny Lis , serwis stał się bardziej niezależny i mniej przychylny PiS-owi. To nie podobało się politykom tej partii. Teraz TVP chce się pozbyć Hani. Nie będzie to łatwe, bowiem Lisowa ma podpisany kontrakt na 2 lata. Jak pisze dziś "Super Express", nawet jeśli dziennikarka nie będzie prowadziła serwisów, co tydzień na jej konto wpływać będzie 60 tys. zł brutto wypłaty.
Jest też druga opcja. Zerwanie kontaktu. Problem w tym, że wtedy TVP będzie musiało wypłacić jej odszkodowanie sięgające nawet miliona złotych! Musimy przyznać, że Hania nieźle się zabezpieczyła na wypadek takich kryzysowych sytuacji jak ta.
Nie zobaczymy już Lisowej w TVP? Jedne źródła "SE" mówią, że prezes Urbański jest wściekły i prawdopodobnie przywróci Hanię. Inne twierdzą, że Lisowa już nie poprowadzi "Wiadomości". Jakkolwiek nie potoczą się dalsze wypadki, Hanna Lis na pewno nie będzie narzekała na niedobór gotówki.