Afera z udziałem Karoliny Gilon i Edwarda Miszczaka była opisywana w mediach przez wiele długich miesięcy. Celebrytka miała bardzo napięte relacje z Polsatem. Po urodzeniu dziecka prezenterka miała w planach powrót do stacji. To się jednak nie stało, bo Polsat zrezygnował z jej usług. "Nasza stacja zachowywała się wobec niej zawsze bardzo fair. Szczególnie w czasie ciąży i przez kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, o czym pani Gilon, mimo że nie była na etacie, bardzo dobrze wie" - czytaliśmy na portalu Press, który opublikował komentarz Edwarda Miszczaka. Później rozpoczęła się przepychanka słowa. Jak teraz na to zapatruje się Gilon?
Karolina Gilon w rozmowie z Eweliną Gołębiowską, szefową Pudelka, wspomniała o relacjach z Edwardem Miszczakiem. Przyznała, że głośna afera nie była potrzebna. Wtedy jednak słowa dyrektora bardzo ją zabolały. "Uważam, że się bardzo lubiliśmy (...). Bardzo żałuję tej takiej naszej przepychanki słownej. Ta jego wypowiedź bardzo mi się nie podobała. Nie wiem, czy ktoś mu to podpowiedział, czy był zmęczony. (...) Bardzo mnie bolało nazwanie ciąży mojej trudną sytuacją życiową. To było takie podkopanie pod samym sobą dołka, bo tam była sztama. Cytowanie w ogóle czyichś słów, że fajnie się płacze w Porsche, to też jest nie na miejscu" - wyznała Karolina Gilon.
"Żałuję, że w emocjach odpowiedziałam Edwardowi jakimś głupim tekstem. (...) To było niepotrzebne. Przepraszam. W emocjach człowiek mówi różne głupoty. To było takie nie moje" - dodała po chwili.
Dodała, że naprawdę żałuję tej sytuacji. Gilon skwitowała, że nigdy nie wypowiadała się źle o pracodawcy. "Akurat tego minikonfliktu żałuję i że u Edwarda padły te słowa i u mnie to było totalnie niepotrzebne. Nigdy nie użyłam złych słów o stacji Polsat, o żadnym z moich pracodawców, ponieważ każdego mojego pracodawcę, byłego i przyszłego szanuję" - skwitowała.
Podczas ramówki jesiennej Polsatu Edward Miszczak rozmawiał z portalem Plejada. Dyrektor programowy stacji zapewnił, że darzy sympatią Karolinę Gilon i opowiedział o rozstaniu prezenterki ze stacją. - Ja ją bardzo lubię, tylko my wytrzymaliśmy rok, nie korzystając z jej usług, bo była w trudnej sytuacji prywatnej, ale miała z nami kontrakt. Kontrakt się skończył po roku, nie było szans na dalszą pracę, więc się rozstaliśmy - wyznał wówczas. Wtedy padły też słynne mocne słowa. - To zawsze jest przykre, ale jeden z internautów to bardzo dobrze podsumował. Fajnie się płacze, jak się prowadzi Porsche - skwitował w wywiadzie, nawiązując do zachowania Gilon. ZOBACZ TEŻ: Anna Cieślak i Edward Miszczak brylowali na salonach. Jedna rzecz zwracała uwagę
Bogdan Rymanowski znika z "Gościa Wydarzeń". Oficjalnie potwierdził doniesienia
Iglesias i Kurnikowa powitali na świecie czwarte dziecko. Do sieci trafił uroczy kadr
Najgorszy sezon "Rolnik szuka żony"? Widzowie krytykują, oliwy do ognia dolał były uczestnik. "Oszuści i manipulatorzy"
Wieczór pełen wrażeń. Kate i William zadali szyku. Spójrzcie na suknię księżnej
Świąteczne grafiki Damięckiej poruszyły internautów. "Jak ty to robisz? Zawsze w punkt"
Nowy film Kevina Costnera w cieniu skandalu. Do sądu wpłynął pozew na ponad 400 tys. dolarów
Kwaśniewska cała w czerwieni. Stylistka bezlitośnie: Kanapa mogłaby pozazdrościć stylu
Był gwiazdą telewizji. Teraz Tylor Chase żyje na ulicy
Beata Tadla mieszka w 168-metrowej posiadłości. Wnętrze willi robi wrażenie