Thomas Anders ma specjalne wymagania. Organizatorzy sylwestra Polsatu osłupieli

Thomas Anders to jedna z gwiazd "Sylwestrowej Mocy Przebojów" Polsatu. Wymagania koncertowe niemieckiego piosenkarza zaskoczyły organizatorów imprezy.
Thomas Anders
Fot. Agencja Wyborcza.pl

Wielkimi krokami zbliża się sylwester. Ci, którzy w tym roku zdecydowali się go świętować w domowym zaciszu, mogą wybierać spośród trzech propozycji koncertowych przygotowanych przez popularne stacje. Podczas polsatowskiej "Sylwestrowej Mocy Przebojów" w Toruniu wystąpi między innymi Thomas Anders z Modern Talking. Niemiecki gwiazdor ma zaskakujące wymagania koncertowe.

Zobacz wideo "Sylwestrowa Moc Przebojów" - Doda na próbie występu

Thomas Anders z Modern Talking zażyczył sobie tego przed sylwestrem. "Organizatorzy byli zaskoczeni"

Modern Talking to już legenda muzyki dance. Choć duet rozpadł się ponad dwie dekady temu, jego członkowie nadal występują na scenie. Thomas Anders już niedługo wystąpi podczas "Sylwestrowej Mocy Przebojów" z Polsatem. Dla wielu Polaków hity niemieckiego zespołu to nieodłączny element wszelkich imprez. Okazuje się, że zorganizowanie występu zagranicznego wokalisty było dla organizatorów nie lada wyzwaniem. Jak donosi "Fakt", piosenkarz ma bowiem specjalne wymagania.

Thomas Anders zażyczył sobie wyciszonego pomieszczenia, w którym będzie mógł w spokoju przygotować się do występu. Organizatorzy byli zaskoczeni, ale zapewniają, że dołożą wszelkich starań, by artysta czuł się komfortowo w Toruniu

- ujawnił informator tabloidu. Na sylwestrze Polsatu nie zabraknie także polskich gwiazd. Na scenie zobaczymy między innymi: Beatę Kozidrak i Bajm, Edytę Górniak, Annę Wyszkoni, Lady Pank, Golec u’Orkiestrę i Perfect.

Michał Wiśniewski jednym z gospodarzy sylwestra TVP. Obawia się jednego

Jednym z prowadzących "Sylwestra z Dwójką" będzie Michał Wiśniewski. Okazuje się, że pomimo wielu lat na scenie, piosenkarz ma pewne obawy przed występem. W rozmowie z Plejadą zdradził, że najbardziej boi się jednego. - Jedno jest pewne, najgorsze, co może się zdarzyć, to przekręcić czyjeś nazwisko, bo to jest po prostu słabe. Wiadomo, większość z nich znamy, ale jeśli chodzi o młodsze pokolenie, to z całym szacunkiem, ale przecież można się pomylić. Przy Maryli Rodowicz przecież się nie pomylę. Zawsze uważałem, że najgorsze, co może się zdarzyć prowadzącym, to właśnie przekręcenie czyjegoś nazwiska. To jest przykre dla tej osoby, bo dla niej to bardzo ważny występ i wyjątkowy wieczór - przyznał wokalista.

Więcej o: