Maciej Stuhr jest nie tylko uznanym aktorem z imponującą filmografią na koncie, ale także reżyserem, scenarzystą, wykładowcą akademickim, komikiem i konferansjerem. Przed laty współprowadził galę Orłów (wielu widzów do dziś pamięta jego humorystyczne zapowiedzi m.in. tę z 2014 roku, kiedy w żartobliwy sposób przedstawił film "Ida"). Po tym jednak, jak Jacek Kurski przejął stery w TVP, Stuhr przez swoje poglądy oraz mocne wypowiedzi trafił na "czarną listę" publicznego nadawcy. Teraz powrócił do TVP i znów pojawił się na gali Orłów.
Maciej Stuhr pojawił się na Gali Orłów, by wręczyć statuetkę w kategorii najlepszy scenariusz. Nagrodę otrzymał film "Dziewczyna z igłą", którego reżyserem jest Magnus von Horn. Nim jednak aktor ogłosił, która z produkcji wygrała, zdecydował się na humorystyczną przemowę. Jej początek był niewinny. - Chciałbym dwa słowa poświęcić słowom. Bo film oczywiście czaruje nas obrazem. Czaruje nas dźwiękiem, wdziękiem, talentem i emocjami aktorów. Ale przecież każdy film zaczyna się od słowa zapisanego na kartce. Jak ogromnie ważne jest to słowo? Chciałem państwa uświadomić za pomocą pieśni. Jednocześnie z okazji mojego wzruszającego... mnie samego powrotu do Telewizji Polskiej, chciałbym zdradzić państwu mój mały sekret - zaczął.
Po chwili zdradził zebranym, czego dotyczy ów sekret. - Moim największym marzeniem, o którym mało kto wie, to żeby śpiewać o miłości. Pozwólcie, że z okazji tego powrotu zaśpiewam prawdziwą pieśń o miłości. (...) Ja mówię o takich pieśniach, co nas tak chwycą za serce i to zostanie - ułyszeli zebrani. W tym momencie aktor zaczął kpić z tekstów współczesnych utworów, a dokładnie z piosenki zespołu Feel "Jak anioła głos".
Nie, też o takich, co słuchamy na co dzień w radiu. Co ci tu wleci, tu wyleci. Prawdziwa pieśń o miłości. Ona tu wleci i nie wyleci. Przypomnę państwu tekst literacki tej rangi, o którą mi dzisiaj chodzi. "W pustej szklance pomarańcze to dobytek mój..."
- zacytował treść hitu śpiewanego przez Piotra Kupichę, a publiczność ryknęła śmiechem.
Na tym jednak ironiczne uwagi się nie zakończyły. - Widzicie państwo, to wleciało i już nie wyleci. Ja próbowałem wszystkiego. Nie wyleci. To już masz do końca życia na twardym dysku - powiedział, a publiczność nie kryła rozbawienia.
Po tej przemowie Maciej Stuhr zarzucił na siebie czerwoną pelerynę i zaczął śpiewać własny utwór zatytułowany "Bandaże znaczeń, czyli kasztany zwycięstwa". Piosenka również miała wymiar humorystyczny i podkreślała, jak absurdalne potrafią być słowa współczesnych hitów. - Z brzegu szklanki drażni myśl. A w szklance znowu nikną pomarańcze. Pustka. Znowu w samotności pragnę gryźć. [...] Farfocle marzeń stronią od szkarady. Wiedząc, że aż w Iranie mieszka Pers. Ojojoj. Skąd się wziął ten Pers? Czyżby rym do wers? Ojojoj. No fakt - śpiewał. Po występie aktorka na scenie pojawiła się Grażyna Torbicka, która jednym zdaniem podsumowała muzyczne zapędy Stuhra. - Telefony się urywają - powiedziała, a publiczność znów nie kryła rozbawienia.