Marek Barbasiewicz jest słynnym polskim aktorem, który od lat występuje na deskach m.in. Teatru Narodowego w Warszawie, pojawił się również w takich produkcjach, jak "Psy II: Ostatnia krew", "Och Karol 2", "Ślepnąc od świateł" czy "Na dobre i na złe". Barbasiewicz może pochwalić się więc pokaźną filmografią, lecz mało kto pamięta, że popularność zyskał dopiero dzięki roli dyrektora Jana Marszałka w serialu "Miodowe lata". Teraz współpracę z aktorem wspomina jego kolega z planu - Artur Barciś.
- Pamiętam Marka jako aktora w Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka w Łodzi. Wtedy też często widywałem go na scenie. On był tam jednym z głównych aktorów, a ja byłem wówczas studentem. Potem spotkaliśmy się na planie "Miodowych lat" i było to bardzo miłe spotkanie - wyjawił Barciś w rozmowie z Plejadą. Zapytany o konkretne wspomnienia związane z Barbasiewiczem stwierdził jasno. - Znakomicie się dogadywaliśmy, bo to jest wspaniały kolega i bardzo dobry aktor. To jednak było 25 lat temu. Nie pamiętam w tej chwili wielu anegdot i konkretnych sytuacji z planu, ale to jest wspaniały człowiek - podkreślił aktor.
Opowiadając o artyście w samych superlatywach, Barciś zdecydował się nawet przekazać za pośrednictwem portalu życzenia z okazji urodzin Barbasiewicza. - Marek zawsze jest niezwykle uprzejmy, miły, koleżeński, sympatyczny. No uroczy po prostu. Nie mam więc nawet cienia jakichkolwiek negatywnych emocji związanych z Markiem. Życzę mu długich lat życia i szczęścia. Żeby zawsze był szczęśliwy i grał więcej, bo gra moim zdaniem za mało - podsumował kolega z planu.
Przypomnijmy, że ważnym momentem w życiu Barbasiewicza był rok 1992, gdy aktor wyjawił na łamach magazynu "Pani", że jest gejem. Zdecydował o dokonaniu coming outu ze względu na szerzące się plotki na jego temat. "Pewna matka oskarżyła mnie, że przetrzymuję jej nastoletnią córkę. Dziewczyna wymyśliła tę historię dla rodziców, bo sama poszła w Polskę. To przelało czarę goryczy. (...) Chciałem też uciąć te wszystkie spekulacje, informacje z gazet, że jestem z tą albo tamtą panią" - przekazał Barbasiewicz. "To wyznanie niebywale wyprostowało mi życie. Nagle poczułem się sklejony ze sobą, szczery, niezmuszony do przemilczeń" - ujawnił aktor.