Katarzyna Grochola ma za sobą wyjątkowo trudny okres. W 2022 roku wyszło na jaw, że zdiagnozowano u niej nowotwór prawego płuca. Choroba wymagała przeprowadzenie dwóch operacji. Znana pisarka zakończyła już leczenie. Nie da się jednak ukryć, że nowotwór odcisnął wyraźne piętno na jej zdrowiu, a także codziennym funkcjonowaniu. Grochola musi zachować wyjątkową ostrożność. Wiążą się z tym pewne ograniczenia.
Katarzyna Grochola wciąż musi na siebie uważać. Co za tym idzie, póki co pisarka nie odwiedzi swojej córki w Hiszpanii. Ostatni raz odwiedziła Dorotę Szelągowską kilka miesięcy temu. - Byłam u niej trzy miesiące temu. Teraz nie polecę, bo muszę uważać na płuca, a w samolocie głębi się od różnych bakterii i zarazków, więc będę ostrożna. Ale jestem tam, kiedy tylko mogę - wyznała w wywiadzie z portalem Jastrząb Post. W rozmowie podziękowała również fanom za nieustanne wsparcie. - Bardzo wszystkim dziękuję za piękne życzenia i trzymanie kciuków. To była moja druga choroba nowotworowa. Mnie podejście do życia zmieniło się już 30 lat temu. Jak widać, musiałam się czegoś nauczyć. Teraz czuję się dobrze - podkreśliła pisarka.
Pisarka w programie "halo tu polsat" wróciła wspomnieniami do początków choroby. Ponad trzy dekady temu postawiono jej po raz pierwszy diagnozę. Opowiedziała o tym, jaka była reakcja jej bliskich. - Byłam chyba pierwszą osobą w Polsce, która powiedziała, że ma raka, bo chciałam coś odczynić. Przychodzili do mnie w odwiedziny przyjaciele, jak miałam 30 lat i nie podawali mi ręki w szpitalu, bo się bali, że się zarażą. Więc ten rak rzeczywiście brzmi jak wyrok. Nie musi być tym wyrokiem. (...) Obwinianie człowieka chorego o to, że ma raka, bo sami sobie prokurujemy choroby, jest niewłaściwe. Fakt, że chorują dzieci, zdejmuje to odium, że sam sobie zawiniłeś - mówiła Katarzyna Grochola. ZOBACZ TEŻ: Grochola urządziła dom po swojemu. Takiego stylu nie znajdziecie u Szelągowskiej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!