Joanna Krupa przebywa obecnie w Polsce, gdzie uczestniczy w nagraniach odcinków do najnowszej edycji "Top model". W przerwach od pracy znalazła czas, by wybrać się z córką i mamą na spacer. Relację z przechadzki umieściła w mediach społecznościowych, a internautów zaniepokoił jeden szczegół zauważalny na filmiku. Okazuje się bowiem, że córka Krupy była przypięta do różowej smyczy.
Nagranie wywołało niemałą burzę w mediach. Wiele osób twierdzi, że taka kontrola nad bezpieczeństwem uprzedmiotawia dziecko i kojarzy się z wyprowadzaniem psa. Na kontrowersje zareagowała Joanna Krupa. W rozmowie z Pudelkiem opowiedziała, co sądzi o całym zamieszaniu.
Jestem matką, która chroni z każdej strony swoje dziecko. Zrobię wszystko, żeby moja córeczka była bezpieczna. Przy ulicy jestem pewna, że nie wpadnie pod auto, a jeśli się potknie, to szybko mogę zareagować. Dzięki temu jestem pewna, że dziecko nie ucieknie, nic się nie stanie, bo nie zawsze dziecko chce chodzić za rączkę albo w wózku - wyjaśniała gwiazda.
Joanna Krupa wyraźnie zaznaczyła, że nie podoba jej się krytykowanie tych specyficznych metod wychowawczych, których jest absolutnie pewna. Wyznała również, że w bardzo dobrze ocenia siebie w roli matki.
Wiem, że jestem niesamowitą matką. Będę robić i wychowywać moje dziecko, jak ja chcę. Jak komuś to się nie podoba, to powinni się trochę educate themselves [ang. dokształcić], że jesteśmy w 2021 roku - podsumowuje celebrytka.
Co sądzicie o aferze z przypinaniem córki Joanny Krupy do smyczy?