Magda Mołek w zeszłym roku pożegnała się z Grupą TVN. Po 16 latach odeszła z telewizji i skupiła na rozwijaniu swojego kanału na YouTube "W moim stylu", gdzie rozmawia ze znanymi osobami. "Jestem dziennikarką od 25 lat. W telewizji pracowałam prawie wszędzie. A ponieważ z wiekiem nasila mi się potrzeba wolności i niezależności, to teraz będę pytać TUTAJ. Dla Was, o Was i z Wami" - zwróciła się wtedy do fanów. Choć nie pojawia się na ekranach telewizorów, to nie zniknęła ze świata mediów. Teraz udzieliła wywiadu tygodnikowi "Gala".
W rozmowie nawiązała do momentu podjęcia tej poważnej decyzji. Tłumaczyła, że poczuła, że nadszedł odpowiedni czas na zmiany, choć myślała o tym już dużo wcześniej. Składając papiery, złapała oddech, ten stan utrzymuje się do dziś. Niczego nie żałuje.
Nie ma już niczego więcej poza tym, kim jestem. To jest ta moja wolność i hasło "stanąć w prawdzie". Powiedzenie: od dzisiaj jestem wolna, robię to w swoim stylu, to jestem prawdziwa ja. Bycie tą panią z telewizji (...) przez 25 lat, to była moja postać z mikrofibry, forma przetrwania - powiedziała.
Pracując w telewizji, nie mogła pozwolić sobie na okazywanie emocji. Już zwłaszcza pojawiając się jako prowadząca "Dzień dobry TVN", musiała "zawsze być w stanie euforycznym". Wszystko po to, by widzowie chcieli oglądać program.
Mogłam mieć doła (...), mogłam być chora i sfrustrowana. Ale nikomu nie chciałam zawracać głowy. Sama sobie narzucałam formę bycia panią z telewizji, bez tego luzu - wspomina gorzko.
Magda Mołek bez wątpienia jest jedną z bardziej tajemniczych osób w polskim show-biznesie. Rzadko wspominała o swoim życiu prywatnym, ale to też zmieniło się wraz z odejściem z telewizji. W swoich programach zaczęła chętniej mówić o swoich doświadczeniach, o bliskich, w tym o dzieciach. Teraz jednak w rozmowie z "Galą" otworzyła się i opowiedziała, co nią kierowało.
Zdradziła też, jakie ma metody wychowawcze:
Prawda jest taka, że od 25 lat nie mam na własność swojego nazwiska i twarzy. Za to ustaliśmy z mężem, że bezwzględnie chronimy nasze dzieci. To jest nasz szacunek do ich wyborów, na każdym poziomie, więc ich również nie chrzcimy ani nie posyłamy na religię. To jest ten poziom decydowania o sobie, którego mi nie dano, więc ja chcę go dać swoim dzieciom - wytłumaczyła swoje podejście.
Ze słów Magdy Mołek śmiało można wywnioskować, że dopiero teraz czuje się spełniona. Na pytanie, co dodaje jej skrzydeł, odpowiedziała, że "ludzie, których sama sobie wybrała". Jak widać czasami jedna odważna decyzja może całkowicie zmienić nasze życie i podejście do niego.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!