Tilda Swinton dała się poznać jako aktorka. Może pochwalić się między innymi Oscarem za rolę w filmie "Michael Clayton". Swinton bardzo angażuje się nie tylko na planach zdjęciowych, ale też w kwestie społeczne. Aktywnie działa w projektach, które mają edukować na temat AIDS i poprawy warunki życia osób zakażonych wirusem HIV. Ostatnio Tilda poruszyła ten temat w wywiadzie z BBC.
Tilda Swinton niedawno udzieliła wywiadu BBC. Wówczas wspominała rok 1994 roku. Był to dla niej niezwykle bolesny czas. To wtedy doświadczyła śmierci wielu bliskich osób. "Miałam 33 lata w 1994 roku i byłam wtedy na 43 pogrzebach. Jednym z nich był pogrzeb Dereka Jarmana w lutym. Ale tak wyglądało wtedy nasze życie" - wyznała szczerze. Derek Jarman był reżyserem, który zobaczył w Tildzie Swinton gwiazdę. Aktorka regularnie występowała w jego produkcjach. Mężczyzna, podobnie jak wiele innych osób, zmarł z powodu komplikacji związanych z AIDS. Po jego śmierci aktorka na jakiś czas postanowiła wycofać się z życia publicznego. Warto wspomnieć, że od początku lat 80. do końca lat 90. XX wieku z powodu AIDS zmarło prawie 450 tys. osób w samych Stanach Zjednoczonych.
Tilda Swinton od wielu lat wspierała działania, które skupiają się wokół walki z AIDS oraz wpływają na poprawę warunków życia osób zakażonych wirusem HIV. To jednak nie wszystko. Znana aktorka działa także w kontekście równości osób LGBT+. Lata temu media obiegła wymowna fotografia. Tilda Swinton pozowała na niej na placu Czerwonym w Moskwie z tęczową flagą. Stało się to tuż po tym, gdy w Rosji uchwalono przepisy dotyczące zakazu "propagowania homoseksualizmu". "W geście solidarności. From Russia with Love" - brzmiał krótki podpis. Zdjęcie Swinton stało się niejakim symbolem wolności i tolerancji. Aktorka używa swojej popularności do nagłaśniania ważnych spraw społecznych i problemów na świecie. ZOBACZ TEŻ: Tilda Swinton miała żyć jak Diana. Zamiast małżeństwa z księciem wybrała miłosny trójkąt
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!